Główna rola w "Annie German" miała być dla Joanny Moro przepustką do wielkiej kariery. Chociaż serial obejrzało w Polsce ponad 6 milionów widzów, a sama aktorka przez wiele tygodni błyszczała w mediach, to kiedy emocje nieco opadły okazało się, że nie ma dla niej żadnych innych propozycji.
Moro zdecydowała się więc na wyjazd do Rosji gdzie zagrała w serialu "Talianka". Kiedy wróciła do Polski znów dołączyła do obsady "Barw szczęścia", gdzie kilka lat temu wcielała się w postać Zosi, asystentki Marty Walawskiej (Katarzyna Zielińska). Na tym jednak koniec.
Przeczytaj: "Barwy szczęścia". Joanna Moro: W Polsce nie ma dla mnie ról
Aktorka nie przebiera w scenariuszach, nie dostaje żadnych nowych propozycji. W rozmowie z dwutygodnikiem "Show" przyznała nawet, że nie ma dla niej ról w Polsce, a te, które dostała do tej pory są poniżej jej oczekiwań. Poszukiwania pracy coraz częściej skłaniają ją do ucieczki z Polski do Rosji.
– Nie widzę sensu siedzenia w kraju – stwierdziła Moro w "Fakcie". - Myślę o wyprowadzce na stałe do Rosji. Na plan "Barw szczęścia" w Polsce mogę dojeżdżać, lecz nie widzę sensu siedzenia w kraju, który nie daje mi żadnych możliwości – wyjaśniła aktorka.
Patrz: "Barwy szczęścia". Joanna Moro wróciła do "Barw szczęścia". Zosia znów będzie asystentką Marty
Decyzja o wyprowadzce do Rosji jeszcze nie zapadła, ale Joanna Moro nie ukrywa, że źle się czuje w kraju gdzie nie ma dla niej odpowiedniej roli. Skąd taka niechęć producentów do gwiazdy serialu "Anna German"?
Wszystko wskazuje na to, że aktorka sporo straciła w oczach ludzi z branży gdy podczas festiwalu w Opolu 2013 fatalnie zaśpiewała piosenkę Anny German. Krytycy nie pozostawili bowiem na aktorce suchej nitki. Zarzucili jej, że tak fałszując nie powinna w ogóle wychodzić na scenę. Wykonanie przez Moro przeboju "Człowieczy los" przeszło do historii jako jeden z najgorszych występów.
Chcesz wiedzieć więcej o serialach? Odwiedź nas na Facebooku!