"M jak miłość" odcinek 1755 - poniedziałek, 6.11.2023, o godz. 20.55 w TVP2
W 1755 odcinku "M jak miłość" w końcu rozwiąże się sprawa złodzieja z Grabiny, za którego pierwotnie małżeństwo Żaków z grabarzem Leonem (Dariusz Toczek) wzięli konserwatora dzwonnicy, a następnie księdza Grzegorza. I choć w pierwszym przypadku skończyło się wyłącznie na niewinnym oskarżeniu, tak już w drugim na pułapce z tragicznym finałem dla duchownego! Na szczęście, dzięki Barbarze (Teresa Lipowska) to nieporozumienie udało się wyjaśnić, a Kisielowa uznała, że nie spocznie, póki nie odnajdzie prawdziwego złodzieja. I w 1755 odcinku "M jak miłość" z pomocą Roberta, osiągnie swój cel, gdyż mąż niemal złapie przestępce na gorącym uczynku i od razu przyprowadzi go pod osąd jej i księdza!
W 1755 odcinku "M jak miłość" Żak zauważy jak Witek kręci się w okolicy cmentarza. Zachowanie chłopaka od razu wyda mu się podejrzane, dlatego postanowi dłużej nie zwlekać. Robert chwyci nastolatka i czym prędzej doprowadzi go do sołtyski!
- Zosiu, złapałem złodzieja na gorącym uczynku! - cytuje jego słowa swiatseriali.interia.pl.
Oczywiście, Witek w 1755 odcinku "M jak miłość" zacznie krzyczeć, że jest niewinny, ale Zosia będzie innego zdania. I choć w obronie chłopaka stanie również i ksiądz, to małżeństwo Żaków będzie nieugięte!
- Ja nic nie zrobiłem! - zacznie zapewniać Witek.
- Niewinny się nie szarpie! – uzna Zosia, po czym zwróci się do męża - Robert, zamknij go w kuchni!
- Może najpierw ustalmy, co się stało… - wtrąci się ksiądz.
- Dzwonię po Staszka… - powie stanowczo sołtyska.
Tyle tylko, że w tym momencie w 1755 odcinku "M jak miłość" na plebanii niespodziewanie zjawi się Basia, która także stanie w obronie chłopaka. Szczególnie, że okaże się on być jej nowym kolegą z klasy. I choć Zosia będzie nieugięta, to ksiądz zyska dodatkowego sojusznika, przez co zdecydowaniej postawi na swoim!
- Nie, proszę, to Witek, mój kolega. Musiała zajść jakaś pomyłka – wstawi się za nim Basia.
- Basiu, może lepiej zostaw tę sprawę dorosłym… - poradzi Kisielowa.
- Pani Zosiu, proszę wstrzymać się z tym telefonem – poprosi Grzegorz, po czym zapyta Roberta - Czy pan widział tę kradzież?
- Widziałem, jak chłopak kręcił się przy grobach… - odpowie Żak.
- Coś zabrał? - dopyta ksiądz.
- Nie zdążył, bo go złapałem… - stwierdzi organista.
Jednak po tych słowach w 1755 odcinku "M jak miłość" Rogowska już nie będzie taka pewna niewinności kolegi. I choć Basia nie przyzna tego w obecności Żaków i księdza Grzegorza, to o swoich obawach opowie ojcu! I to właśnie Artur jako pierwszy pozna przerażającą prawdę o nowym chłopaku z klasy z córki...
- Witek na wiosnę przeniósł się do naszej klasy, tata nie żyje, a matka opiekuje się chorą córką. No i nie mają za dużo kasy… - zrelacjonuje ojcu Basia.
- Uważasz, że twój kolega został bezpodstawnie oskarżony, tak? - upewni się Artur.
- Nie do końca… Nie powiedziałam tego na plebanii, ale ktoś widział Witka w innej wsi, jak sprzedawał przed cmentarzem lekko używane znicze - przyzna Rogowska, po czym jej ojciec postanowi osobiście zająć się wyjaśnieniem tej sprawy.