Dlaczego Jolanta Fraszyńska nie zagra już Moniki Zybert w "Na dobre i na złe"?
Dawna obsada "Na dobre i na złe" wzbudza ogromny sentyment w widzach, który doskonale pamiętają lekarzy z Leśnej Góry sprzed lat i którym brakuje tak lubianych bohaterów. Zwłaszcza, że wiele postaci dosłownie przestało istnieć w "Na dobre i na złe" z dnia na dzień. W jednym odcinku jeszcze byli, a potem nagle znikali, nie zostawiając po sobie żadnego śladu i nikt w Leśnej Górze już o nich nie wspominał.
Taki los spotkał m.in. Monikę Zybert, czyli Jolantę Fraszyńską, która w obsadzie "Na dobre i na złe" występowała od samego początku od 1999 roku! W roli córki profesora Zyberta, dyrektora szpitala debiutowała już w 7 odcinku. Przez 11 lat, aż do 2010 roku Monika była jedną z czołowych postaci w Leśnej Górze, wątek zawodowych i życiowych perypetii lekarki wzbudzał sporo emocji. Zwłaszcza gdy nawiązała romans z wdowcem Brunem Walickim (Krzysztof Pieczyński), zaszła z nim w ciążę, a kiedy ukochany wyjechał, urodziła córkę Hanię i długo wychowywała ją sama.
Życie Moniki w "Na dobre i na złe" odmienił dopiero ortopeda z Leśnej Góry, Krzysztof Jędras (Andrzej Bienias). Wzięli ślub w 375 odcinku w 11 sezonie "Na dobre i na złe" i niedługo potem zniknęli ze szpitala i z obsady serialu. Jolanta Fraszyńska ostatni raz zagrała Monikę w 416 odcinku, a wątek jej bohaterki nie doczekał się żadnego finału. Ot tak Monika przestała istnieć.
W jednym z wywiadów po latach od odejścia z "Na dobre i na złe" Jolanta Fraszyńska nie ukrywała, że żałuje rozstania z produkcją, z kolegami z planu, z którymi łączyła ją wyjątkowa więź. - Na dobre i na złe" szczególnie z tą dawną obsadą, darzę nieprawdopodobną sympatią. Wcześniej z Bartkiem Opanią zagrałam w filmie „Białe małżeństwo” i połączyła nas mocna siostrzano-braterska relacja. Potem nastał czas Mariana. Zawsze miałam deficyt ojca i to, co stworzyliśmy na planie, było wyjątkowe. Nawiązaliśmy niezwykle czułą i dobrą więź - mówiła Fraszyńska w rozmowie z magazynem "Tele Tydzień", którą przypomniał światseriali.interia.pl.
Już wtedy Fraszyńska dostała główną rolę Katarzyny Ruszczyc w innym serialu TVP, "Leśniczówka", ale o "Na dobre i na złe" nie zapomniała. Monika zniknęła bez śladu, więc nic dziwnego, że aktorka chciałaby zamknąć historię swojej bohaterki.
- Z tym serialem mam nieskończony romans. To miłość, która chociaż jest odcięta, nie ma jednak końca. Moja bohaterka nagle przestała się po prostu pojawiać. Skoro więc Marian Opania wraca... To bardzo fajny trop, chociaż nie wiem, co na to producent "Leśniczówki'" - dodała w tamtym wywiadzie pięć lat temu.
Niestety powrót Mariana Opani do "Na dobre i na złe" też nie trwał długo. Chory na serce prof. Zybert przeszedł na emeryturę, pożegnał się ze szpitalem i do tej pory nie utrzymuje kontaktów z dawnymi przyjaciółmi, nawet ze Stefanem Tretterem (Piotr Garlicki).
Produkcja "Na dobre i na złe" w kolejnych odcinkach stawia na innych bohaterów, zaskakujące wątki, nowe twarzy w Leśnej Górze, więc nie ma szans na to, żeby Monika, jej mąż Jędras i prof. Zybert wrócili do obsady. Nawet gościnnie, na jeden odcinek.