Tak się skończył serial "Dewajtis". Zaginięcie Ireny, ślub z Markiem i ciąża głównej bohaterki
Serial "Dewajtis" skończył się w momencie, na który widzowie czekali od samego początku. Od pierwszego odcinka pokochali Marka Czertwana, którego życie odmieniła nie tylko przysięga złożona ojcu na łożu śmierci, ale także spadkobierczyni pałacu w Poświeciu, pewna siebie i twardo stąpająca po ziemi Irena Orwid. Piękna historia miłości, która połączyła Marka i Irenę od pierwszego wejrzenia rozgrywała się na tle ważnych dla Czertwana wydarzeń, gdy musiał walczyć o dobre imię, przeciwstawić się własnej rodzinie, która chciała z niego zrobić złodzieja i oszusta.
Przez siedem odcinków "Dewajtis" Marek z pokorą i oddaniem wypełniał wolę zmarłego ojca, Pawła (Mirosław Baka). Dla ziemi, którą zostawił mu senior poświęcił wiele. Los go nie oszczędzał, a wyrachowana macocha Olga (Małgorzata Pieczyńska) i perfidny, rozrzutny przyrodni brat Witold (Jan Hrynkiewicz) czekali tylko na dogodny moment, by pozbyć się go z rodziny, oczernić w oczach społeczności zaściankowo-dworskiej w Skomontach, Saudwilach i Poświciu.
Ale Marek w "Dewajtis" pokazał, że tak łatwo go złamać. Łączyła go silna więź z naturą, zwłaszcza ze starym dębem Dewajtisem, który był dla niego natchnieniem w chwilach zwątpienia. Uczuciowy, wrażliwy i romantyczny mężczyzna dzięki Irenie otworzył się na miłość, to ona nauczyła go kochać i mówić otwarcie o swoich uczuciach.
W ostatnim 7 odcinku "Dewajtis" Marek i Irena wzięli ślub, ale zanim stanęli przed ołtarzem, w otoczeniu rodziny i przyjaciół, Czertwan udowodnił, że dla miłości jest w stanie poświęcić życie. Uratował Irenę po tragicznym wypadku i wreszcie zrozumiał, że nie może odrzucać takiego uczucia. W finałowych scenach 7 odcinka "Dewajtis" młodzi małżonkowie czekali już na narodziny dziecka.
Szczęśliwie dla Marka na koniec "Dewajtis" zakończyła się także jego wojna z macochą Olgą i przyrodnim bratem. Ostatecznie Czertwanowa była zdana na łaskę Marka. Ani Olga ani jej ukochany synuś Wicio nie ponieśli żadnej kary, na ich spektakularną przemianę też nie można było liczyć. W przeniesionej na ekran powieści Marii Rodziewiczówny było dokładnie tak samo.
Po emisji ostatniego odcinka "Dewajtis" na profilu Bądźmy Razem TVP na Facebooku posypały się komentarze, że serial przekroczył oczekiwania widzów, że trudno teraz będzie przekroczyć tak wysoko postawioną poprzeczkę. Zwłaszcza, że "Dewajtis" zastąpi serialowa wersja filmu "Kamerdyner", z Sebastianem Fabijańskim i Marianną Zydek w rolach głównych, a film był już nie raz emitowany w telewizji.
Widzowie "Dewajtis" doceniają nie tylko zdolnych aktorów, cudowną reżyserię, świetnych operatorów kamer, ale przede wszystkim piękno przyrody, lokalizacje, gdzie był kręcony serial. Ogromne wrażenie od początku robił nie tylko dąb Dewajtis, który istnieje naprawdę, ale także dwór w Skomontach i pałac w Poświciu, a także wiejskie zagrody, gdzie rozgrywały się losy bohaterów.
Polecany artykuł: