Ula z "M jak miłość" chciała się zabić! Szczere wyznanie Igi Krefft
Żona Bartka w "M jak miłość", była przez bardzo długi czas ukochaną Janka. To z nią policjant przeżył najszczęśliwsze chwile i długo nie mógł wyleczyć się z tej miłości nawet po ślubie Uli z Bartkiem. Ona też długo nie mogła się zdecydować, którego z nich tak naprawdę kocha. Ostatecznie wszystko zakończyło się wybuchem wielkiej miłości Janka do Soni, na której cieniem położyły się inne tragiczne wydarzenia. Nie dlatego jednak 26 letnia aktorka miała prywatne myśli samobójcze - historia jej serialowej Uli nie ma z nią samą nic wspólnego!
- Od 6 lat choruję na nerwicę z epizodami depresji. Dwa lata temu przeszłam załamanie nerwowe, a o samej depresji dowiedziałam się na tydzień przed rozpoczęciem programu "Twoja Twarz Brzmi Znajomo". Było to cholernie trudne wyzwanie i jak wchodziłam na próby, to miałam naprawdę czarne myśli. Gdyby nie leczenie, nie wiem, jakby się skończyło... - napisała Krefft na swoim Instagramie.
Zobacz też: Ula z "M jak miłość" od lat walczy z poważną chorobą psychiczną! Iga Krefft żałuje, że przez serial nie zaczęła się na czas leczyć - ZDJĘCIA
W obszernym wywiadzie dla magazynu "Party" gwiazda "M jak miłość" opowiedziała cała prawdę na temat swojej choroby i koszmaru, jaki przeżyła.
- Dopiero teraz zaczynam rozumieć, jakie szkody mi to wszystko wyrządziło. Nie miałam normalnego dzieciństwa. Gdy miałam 16 lat, razem z rodzicami zdecydowaliśmy, że zamieszkam w Warszawie. Sama. To była dobra decyzja, bo byłam odpowiedzialną nastolatką. Uczyłam się i pracowałam, nie interesowały mnie imprezy. Ale stałam się trochę jak żołnierzyk, który wykonywał zadania, i akurat mojej psychice to nie służyło - wyznała Krefft. - Więc tak, było mi cholernie ciężko. Bycie zupełnie samemu w Warszawie (Wiktor wtedy mieszkał na Islandii, rodzina 500 km ode mnie) i przechodzenie depresji, nie mając nawet chwili, aby zadbać o siebie, to piekło. 3, 4h snu, z jednej roboty do drugiej i widmo tego, że jeśli zrezygnuję, to nie dość, że pójdzie na mnie plaga złych opinii, to jeszcze pewnie kary pieniężne, a pieniędzy wtedy nie miałam zbyt wiele...
W końcu Iga Krefft przeżyła wielkie załamanie nerwowe, które wywołało u niej nawet myśli samobójcze!
- Jednej nocy, jadąc pociągiem do Wrocławia, nastąpiła kulminacja, czułam, że jeśli to się nie skończy, to ja skończę ze sobą. Nie dam rady... To mnie zaalarmowało. Zaczęłam czytać następnego dnia o chorobach psychicznych i zadzwoniłam do rodziców z pytaniem, czy mój stan to może być to...? Po ponad miesiącu życia w jakimś koszmarze, objawy uspokoiły się. Samoczynnie. Nie poszłam do lekarza ani nic i to był błąd... - wyznała aktorka.
W końcu Iga Krefft 2 lata temu zaczęła się leczyć u specjalisty. Co ważne, tak naprawdę Ula nigdy nie zniknęła na dłużej z "M jak miłość!
- Kiedy dwa lata temu usłyszałam od psychiatry, że mam depresję, było mi potwornie wstyd. Czułam zmęczenie, miałam zaburzenia akcji serca, chciało mi się ciągle spać i płakać. Generalnie całe moje życie wydawało mi się wtedy filmem katastroficznym. Choroba była dla mnie w tamtym momencie oznaką słabości i porażki, dlatego powiedziałam rodzicom: "Błagam, nie mówcie o tym nikomu". Tylko cztery najbliższe mi osoby wiedziały co, się ze mną dzieje.
Ula z "M jak miłość" dodała, że nie ma jednak najmniejszego żalu do rodziców, że wysłali ją na plan serialu. Gwiazda wie, że rodzina wsparła ją w ten sposób w realizacji marzenia - od małego dziecka chciała zostać aktorką!
Dziś Krefft przyjmuje leki na depresję i nerwicę oraz zdecydowała się na wizytę u terapeuty. Ula z "M jak miłość" jest zadowolona z takiego finału.
- Traktuję siebie z większą czułością, empatią i zrozumieniem. Nie jestem tym żołnierzykiem, co śpi po kilka godzin, by spełnić oczekiwania swoje i wszystkich wokoło. Terapia pomogła mi pozmieniać priorytety w życiu i teraz po prostu widzę, co tak naprawdę jest ważne.