Julia złoży Magdzie kondolencje po śmierci Wojtka w nowym sezonie "M jak miłość" po wakacjach! Kochanki Andrzeja znów wpadną na siebie w windzie
W 1737 odcinku "M jak miłość" po wakacjach Magda pogrąży się w rozpaczy po śmierci ukochanego ojca. Budzyńska nie będzie w stanie normalnie funkcjonować, dlatego jej obowiązki w domu przejmie Maciek (Franciszek Przanowski), na którego spadnie jeszcze opieka nad Nadią (Mira Fareniuk). A to dlatego, że odejście Wojtka zbiegnie się z tragedią Zduńskich, gdy Piotrek (Marcin Mroczek) wyląduje w szpitalu po dwóch rozległych zawałach, przez co Budzyński będzie musiał przejąć jego obowiązki. W 1737 odcinku "M jak miłość" po przerwie wakacyjnej jak podaje swiatseriali.interia.pl Magda zjawi się w kancelarii, aby odebrać męża, ale okrutny los sprawi, że natknie się również na Julię i Sylwię (Hanna Turnau)!
W 1737 odcinku "M jak miłość" po wakacjach Malicka omal nie staranuje Budzyńskiej, gdy ta wspólnie z mężem, będzie wychodzić z windy. W tym momencie kochanki Andrzeja obrzucą się wzajemnym spojrzeniem, po którym Julia ustąpi Magdzie miejsca.
- Proszę... - szepnie Julia.
- Dziękuję - odpowie Magda i wraz z Andrzejem ruszą w kierunku wyjścia.
Tyle tylko, że w 1737 odcinku "M jak miłość" po przerwie wakacyjnej Julia tak łatwo nie pozwoli im odejść i oczywiście zaczepi Magdę. Wówczas przerażony Andrzej zastygnie w bezruchu, a zaciekawiona Sylwia z uwagą będzie przyglądać się dalszemu rozwojowi wydarzeń!
- Poczekaj, Magda - zawoła Julia.
Wtedy w 1737 odcinku "M jak miłość" po wakacjach Budzyńska zatrzyma się i odwróci w kierunku swojej rywalki, która dowie się o śmierci jej ojca i nieoczekiwanie złoży jej kondolencje. Oczywiście, Magda je przyjmie, ale nie będzie miała ochoty kontynuować rozmowy z kochanką męża i szybko zakończy ich żenujące spotkanie. Tym bardziej, że w 1737 odcinku "M jak miłość" po przerwie wakacyjnej nastąpi ono w najgorszym dla niej momencie...
- Chciałam... złożyć ci kondolencje... Słyszałam o śmierci twojego taty, bardzo mi przykro - wyzna Malicka.
- Dziękuję. Przepraszam, ale się spieszymy... - rzuci Budzyńska.