"M jak miłość" po wakacjach 2018 nowe odcinki od poniedziałku, 27.08.2018, o godz. 20.50 w TVP2
Harówka na planie "M jak miłość" podczas wakacji to codzienność wielu aktorów i pozostałych członków ekipy serialu. A wszystko po to, by w nowym sezonie "M jak miłość" po przerwie nie zabrakło jeszcze więcej ciekawych wątków, intrygujących postaci i nagłych zwrotów akcji.
Niestety dla twórców "M jak miłość" pracowite lato oznacza także konieczność stawienia się na planie gdy pogoda nie dopisuje. Tak było gdy w serialowej Grabinie powstawały sceny ślubu, który widzowie zobaczą w nowych odcinkach "M jak miłość" późną jesienią.
Na razie nie wiadomo, która z par stanie na ślubnym kobiercu w kościele. Pod uwagę są brane dwie - Marysia (Małgorzata Pieńkowska) i Artur oraz Ula (Iga Krefft) i Bartek (Arkadiusz Smoleński).
Ze względu na to, że ślub w "M jak miłość" będzie okazją do spotkania prawie wszystkich członków rodziny Mostowiaków, to tego dnia na planie stawiło się wielu aktorów. I wszyscy narzekali na przerażające zimno, deszcz, wiatr. Gwiazdy musiały dogrzewać się ciepłymi kurtkami i szlafrokami. Rozgrzewały się też w kamperach i barobusie.
Joanna Kuberska i Katarzyna Kwiatkowska na swoich profilach na Instagramie nagrały nawet specjalne filmiki, w których żaliły się w jak okropnych warunkach muszą pracować. Tym bardziej, że po scenach w kościele goście przenieśli na wesele, do namiotu na łące w pobliże siedliska. A tam ziąb był jeszcze bardziej odczuwalny.
Aktorki z "M jak miłość" narzekały na pogodę, ale nie opuszczał ich dobry humor. Dowodem są zabawne wideo i ich komentarze, w których nie szczędzą ostrych słów. - Więc ja ci powiem Małgosiu, że ja sobie chwalę ten dzisiejszy dzień zdjęciowy. To jest taka forma krioterapii, to musi być zdrowe... Nie? - zażartowała Katarzyna Kwiatkowska do Małgorzaty Różniatowskiej, czyli serialowej Kisielowej.
A Olga Szomańska, czyli Marzenka z "M jak miłość" nawet zaklęła gdy Kasia Kwiatkowska zapytała ją czy po dniu na planie w takich warunkach nie boli ją przypadkiem gardło.
Przypomnijmy, że w ostatnim wywiadzie dla magazynu "Twój Styl" Olga Frycz, która rok temu odeszła z "M jak miłość" powiedziała, że praca nad serialem to droga przez mękę.
- Robiliśmy po dziesięć scen dziennie, pracowałam dłużej, niż miałam zapisane w umowie. Aktorki, które mówiły, że mają dzieci i muszą zwolnić nianię, słyszały: "A co, wyjdziesz z planu? Wielka pani gwiazda?". Nikt nikogo nie szanował, były wrzaski. Ludzie przychodzili do pracy sfrustrowani, nienawidzili jej, ale bali się odejść, bo dziecko i kredyt. Dostosowywałam się, (...) ale uwierała mnie ta sytuacja. Miałam 30 lat i byłam sfrustrowana. Straciłam radość z grania. W pewnym momencie poczułam, że dostosowywanie się ma granice. Nie mogę tego robić w nieskończoność, bo tracę szacunek do siebie.