Spektakularna śmierć Marzenki i Andrzejka w „M jak miłość”!
Marzenka i Andrzejek Lisieccy pożegnali się z życiem w 1618 odcinku „M jak miłość”, gdy późnym wieczorem wracali z kolacji od Uli (Iga Krefft) i Bartka (Arkadiusz Smoleński), u których zostawili śpiącą Kalinkę! Decyzja Lisieckich pozwoliła ocalić życie ich córeczki, gdyż jej rodzice zginęli w tragicznym wypadku samochodowym, który spowodował pijany Mariusz Jaszewski. Ojciec Dawida (Iwo Wiciński) uciekł z miejsca zdarzenia i nie udzielił poszkodowanym żadnej pomocy, jednak obrażenia Lisieckich były tak poważne, że oboje zginęli na miejscu, a u Mostowiaków zapanowała żałoba! W Grabinie nikt nie mógł pogodzić się ze śmiercią Lisieckich, a żalu do produkcji nie kryli także fani „M jak miłość”, którzy nie mogli darować, że uśmiercono dwójkę uwielbianych bohaterów!
Patrz też: Zmiany w jesiennej ramówce TVP. Powrót uwielbianego serialu i spore opóźnienie kultowej produkcji
Śmierć Lisieckich w „M jak miłość” szansą na podwyższenie oglądalności?
Śmierć Marzenki i Andrzejka w „M jak miłość” spowodowała lawinę domysłów! Wówczas „Świat Seriali” donosił, że produkcja zdecydowała się uśmiercić dwójkę głównych bohaterów, aby w ten sposób zwiększyć oglądalność serialu, a aktorzy nie mieli na tą decyzję żadnego wpływu, o czym mówiła sama Szomańska!
- By utrzymać wielomilionową widownię przed telewizorami, od czasu do czasu potrzebny jest zabieg dramaturgiczny, który wstrząśnie fanami. Musimy dostarczać naszym widzom całego spektrum elektryzujących emocji. W tym sezonie zobaczą na małym ekranie zarówno długo oczekiwany ślub Pawła (Rafał Mroczek) z Franką (Dominika Kachlik), jak i śmierć Lisieckich. Długo zastanawialiśmy się nad tym, kto powinien pożegnać się z życiem, by zrobić wrażenie porównywalne ze śmiercią Tomka Chodakowskiego, w którego wcielał się uwielbiany powszechnie Andrzej Młynarczyk. Podczas wielogodzinnej burzy mózgów postanowiliśmy, że nie pozbędziemy się z obsady nikogo z rodziny Mostowiaków, tylko kogoś z jej najbliższego otoczenia. Ostatecznie padło na Marzenkę i Andrzejka – ujawniło źródło „Świata Seriali”.
Szczególnie, że podobne słowa na gorąco padały z ich z ust samego Andrzejka z "M jak miłość" także w wywiadzie dla „Super Expressu”. Jednak teraz po ponad pół roku od uśmiercenia Lisieckich w „M jak miłość” głos w tej sprawie ponownie zabrał sam Oświeciński, który w wywiadzie dla serwisu telemagazyn.pl przedstawił prawdziwe powody swojego odejścia z uwielbianego serialu TVP!
Zobacz także: M jak miłość po wakacjach. Mateusz nie wróci z Afryki sam! Przedstawi wszystkim kogoś bardzo bliskiego, a Lilka zzielenieje
Tomasz Oświeciński zdradza, dlaczego odszedł z „M jak miłość”!
W rozmowie z serwisem telemagazyn.pl Oświeciński zdradził, że odejście Marzenki i Andrzejka z „M jak miłość” wcale nie było decyzją produkcji tylko samych aktorów, którzy uznali, że ich wątek się wypalił! Co ciekawe, aktor przyznał również, że pomysł na spektakularną śmierć Lisieckich również wyszedł z ich strony!
- Z „M jak miłość” przeżyłem prawie dziesięć lat, które będę wspominał z ogromnym sentymentem, ale, przyszedł czas na zmiany. Oboje z Olga uznaliśmy, że temat Marzenki i Andrzejka już się wyczerpał. Udało nam się wynegocjować, że zakończymy ten wątek z przytupem, ginąc w tragicznym wypadku samochodowym – wyjaśnił Oświeciński.
Oświeciński w rozmowie z serwisem dodał, że na nowe wyzwania razem z Szomańską wcale nie musieli długo czekać, gdyż oboje otrzymali propozycję z serialu „Święty”, która spełniła ich oczekiwania! Jednak pracę na planie "M jak miłość" będzie wspominał z sentymentem!
- I nagle dostaliśmy propozycję ze strony produkcji serialu "Święty", która idealnie wpisała się w nasze oczekiwania. Mamy ubaw po pachy, Zresztą nie tylko mu, ale i cała ekipa. Mamy fajny, komediowy wątek, podrzucamy nasze teksty, które podobają się reżyserom i widzom przede wszystkim – dodaje aktor.