"M jak miłość" po wakacjach 2020 od poniedziałku, 7.09.2020, o godz. 20.55 w TVP2
Dramat serialowej Zosi z "M jak miłość". Julia Wróblewska na swoim Instagramie umieściła poruszające nagranie ze szpitala, w którym podzieliła się z fanami swoim cierpieniem. Nie jest żadną tajemnicą, że młodziutka gwiazda "M jak miłość" od wielu lata choruje, ale to nie jest depresja. Jakiś czas temu Wróblewska ujawniła, że zaczęła terapię u psychiatry, na co dzień bierze leki, które zlecił jej lekarz.
"Zmagam się z jednym z zaburzeń osobowości, które powoduje stany depresyjne i niektóre z jego objawów są podobne do depresji. Leki pozwalają mi "odjąć" kilka tych objawów, by normalnie żyć i przejść terapię, nie mając po niej "myśli s" - wyjaśniła 21-letnia aktorka. Wiadomo, że Wróblewska przeszła załamanie nerwowe przez internetowy hejt, który regularnie na nią spada.
Patrz też: Koniec Zosi w M jak miłość. Julia Wróblewska powiedziała prawdę o dziecku i ucieka z Polski
Na Instagramie Wróblewskiej pojawiła się szokująca relacja ze szpitala. Tym razem trafiła pod opiekę lekarzy, ale powód jej nagłej wizyty był inny niż dotychczas. W jakim stanie jest aktorka z "M jak miłość" i co jej dolega? 21-latkę dopadł koszmarny ból brzucha, z którym nie mogła sobie sama poradzić. Podejrzewała u siebie atak wyrostka robaczkowego, więc nie mogła zwlekać z wizytą u lekarza. Na izbie przyjęć gwiazda "M jak miłość" musiała bardzo długo czekać, aż została przyjęta. Spędziła w szpitalu ponad 19 godzin!
Sprawdź też: M jak miłość. Mikołaj Roznerski ciężko chory! Zemdlał i trafił do szpitala w poważnym stanie
Serialowa Zosia z "M jak miłość" przeszła serię badań, które nie wykazały nic niepokojącego. Nawet chirurg nie postawił żadnej konkretnej diagnozy skąd tak uporczywy ból. W końcu Wróblewska wypisała się ze szpitala na własną prośbę.
- Więc wyszło nic... W wielu badaniach. A boli dalej. Znaczy zaraz dowiem się co myśli chirurg i zobaczymy. Wydaje mi się, że po prostu bardzo nawaliło moje trawienie i stąd ten ból. Większy niż zazwyczaj w takich przypadkach. Ale być może stąd. Chyba się wypiszę. Najgorsze jest to, że w życiu nie pomyślałam, że spędzę tutaj 19 godzin, a fretki były karmione o 13, więc będą głodniutkie jak wrócę, biedaczki :( - wyjaśniła na Instagramie gwiazda "M jak miłość", która w swoim mieszkaniu w Warszawie hoduje niewielkie drapieżniki.
Już po powrocie do domu Wróblewska uspokoiła swoich fanów, ale zapowiedziała też, że czekają ją kolejne badania i wizyty u specjalistów.
- Słuchajcie, ten lek co mi dali w kroplówce załatwił sprawę. Zatrzymało mi się trawienie. Pierwszy raz mi się to stało i nie wiedziałam, że to aż taki ból. Przynajmniej po 18 h w szpitalu mam kompleksowe badania. Będę się umawiać do alergologa i gastrologa zobaczyć dlatego to się stało.