Czasu nie da się cofnąć. Niestety. Te myśli non stop krążą po głowie Piotra Garlickiego. Na początku lat 80. aktor opuścił Polskę, rodzinę, w tym syna Łukasza, i wyjechał do USA, gdzie spędził aż 15 lat.
Patrz: Na dobre i na złe. Tretter po odejściu z Leśnej Góry będzie ratownikiem medycznym w pogotowiu
- Byłem kierowcą ciężarówki, pracowałem w sortowni swetrów, a najdłużej, bo 12 lat, w firmie zajmującej się sprzedażą owoców morza. Popularność zostawiłem na granicy i nie miałem z tym problemu - wyznał aktor w wywiadzie. - Zaczynałem od zera i dzięki mojej ciężkiej pracy dorobiłem się domu, dwóch samochodów, mogliśmy wyjeżdżać na wakacje. W Polsce w latach 80. to byłoby niemożliwe - dodał.
Niestety, emigrację Garlicki przypłacił rozerwaniem rodzinnych więzi. Przez wiele lat nie widział swojego syna Łukasza.
Patrz: Na dobre i na złe. Szokująca miłość w Leśnej Górze! Blanka i ksiądz Maciek będą razem?
- Były też ciemne strony emigracji. Przez wiele lat nie mogłem opuścić Stanów, bo byłby to bilet w jedną stronę. Nie mogłem więc przyjechać na pogrzeb mojej matki, nie odwiedzałem syna Łukasza z pierwszego małżeństwa, którego zostawiłem w Polsce. To są decyzje, które mają później konsekwencje w dalszym życiu - wyznał Garlicki.
Chcesz wiedzieć więcej o serialach? Odwiedź nas na Facebooku!