M jak miłość. Trauma Łukasza wymagała długiego leczenia. Co się stało?
Pierwszy grał Łukasza Wojciechowskiego w "M jak miłość" Franciszek Przybylski. Młody aktor wkroczył na plan sagi rodu Mostowiaków jako 7-latek, a odszedł jako dojrzewający już 13-latek. Syn Marty w serialu był rówieśnikiem swojego aktora. Dlaczego Franciszek po latach wyznaje, że praca w "M jak miłość" skończyła się dla niego traumą?
Mały Łukasz w "M jak miłość" pojawił się już w pierwszych odcinkach serii jako nieślubny syn Marty i Norberta (Mariusz Sabiniewicz) - wielkiej szychy w świecie polityki. Niestety, tatuś nie przyznał się do syna, a kiedy okazało się, że jest umierający, nie oddał nawet dla niego krwi. Marta przez kilka lat wychowywała syna sama, aż w końcu Norbert opamiętał się, wrócił, uznał syna i w końcu ożenił się z jego matką. Jednak Łukasz niedługo miał ojca, bo Norbert zginął w katastrofie lotniczej w USA - bohater został uśmiercony ze względu na śmierć aktora. Czy ten scenariusz zniszczył psychikę małego Przybylskiego? Tak wyjaśnia to sam Franciszek.
- Przez 6 lat mojego dzieciństwa, bo od 7go do 13go roku życia, „M jak Miłość” towarzyszyło mi dzień w dzień. Bycie przed kamerą, ale i w centrum uwagi sprawiało mi wielką przyjemność - wspomina Przybylski na swoim profilu na Instagramie. W czym takim razie problem?
- Jest dla dziecka bardzo krzywdzące kiedy wmawia mu się, że jego potrzeba uwagi to jego chęć lub potrzeba bycia lepszym od kogoś innego. Inne dzieci mi zazdrościły lub twierdziły, że myślę, że jestem lepszy od nich bo gram w serialu. Nie myślałem tak. Ale ponieważ one i ich rodzice często tak myśleli i to mówili to ja sam zacząłem wierzyć w to, że tak jest. Czułem się winny temu, że ktoś czuje i myśli, że jest ode mnie „gorszy”. Wyparłem przez to coś co mnie ukształtowało i było gigantyczną częścią mojego dzieciństwa.
Łukasz z "M jak miłość" wyjaśnił też, jak sobie poradził z poczuciem winy i zazdrością otoczenia. - Lata terapii i leczenia pozwalają mi powiedzieć głośno: „Moja chęć bycia super nie oznacza mojej chęci bycia lepszym od Ciebie.” Lubię to, że w oczach wielu ludzi wciąż jestem tamtym dzieckiem. Że pozostałem i pozostanę tamtym dzieckiem na zawsze bo w świecie „Mki” już zawszę będę „tym dzieciakiem”. Jest w tym coś wieloznacznego.
Zaczynam doceniać i pielęgnować w sobie to, że na wiele rzeczy wciąż patrzę dziecięcym spojrzeniem. Nie chcę, nie lubię i mam dosyć udawania, że wszystko wiem albo, że wszystko rozumiem.
Za dwa miesiące kończę 30 lat, a po raz pierwszy zaczynam czuć się jakkolwiek odpowiedzialnie i „dorośle”.Chyba właśnie wtedy kiedy zaczynamy w pełni akceptować i z czułością przytulamy się jako dziecko, to dopiero możemy zacząć być dorośli i starać się być odpowiedzialni. Jak doskonale pokazywał serial “Sukcesja” - nieprzytulane i niekochane dzieci potrafią rujnować świat.
Na szczere wyznanie dziecięcego aktora żywiołowo zareagowali fani "M jak miłość" oraz inne gwiazdy sagi rodu Mostowiaków.
- Franiu dziękuję Ci za to co napisałeś tu🙏🏼 bardzo rezonuję z tym🤍 - napisała Iga Krefft - Ula Mostowiak, która również przyznawała się do leczenia psychiatrycznego po dziecięcych występach w serialu.
- Jesteś super mądry i inteligentny, „dzieciaku”. To tak bardzo ważne słowa! Kiedy Cię poznałam na planie klipu, nie miałam pojęcia, że byłeś tym dzieciakiem z emki, ale od razu czułam dobrą aurę. Fajnie, że mamy takich młodych ludzi też. I że nie wszystkim jest wszystko jedno. Nie powinno być na świecie nieprzytulanych dzieci, ale niestety tego nie da się zmienić. Ale mimo wszystko da się zmienić dużo. Przecież dobro musi zwyciężać. Wszystkiego naj!
- Jesteśmy w tym samym wieku, pamiętam jak za dzieciaka oglądałam Cię w emce! Czas leci jak oszalaly🙈
- Brawo👏 Bardzo dojrzały wpis… I apel :)
- Mógł Pan grac do końca tak jak kuzyn Mateusz Mostiwiak 😍
- Łukasz w M jak miłość jest tylko jeden ! ❤️❤️🙌
- Piękne stare odcinki.Teraz już gra 3 Łukasz.
