Danuta Stenka długo pracowała na swój sukces. Dziś bez wahania możemy nazwać ją jedną z najlepszych polskich aktorek. Jej droga na szczyt nie była jednak prosta. Gwiazda szklanego ekranu urodziła się w Gowodlinie. Fakt, że pochodzi z małej miejscowości odbierał jej poczucie własnej wartości i wpędzał w kompleksy. Aktorka zawsze czuła się gorsza od swoich kolegów po fachu. Czuła, że musi dawać z siebie 200%, by wypaść dobrze. Ukończyła Studium Aktorskie przy Teatrze Wybrzeże w Gdańsku, ale nawet potem bała się rozwinąć skrzydła. Cały czas czuła się gorsza od początkujących kolegów po fachu.
- Jestem perfekcjonistką i to niestety bywa uciążliwe. To pewnie jeden z powodów, dla których w pracy bywam bardziej krytyczna wobec siebie niż wszyscy krytycy razem wzięci. Odczuwam ciągły niedosyt – powiedziała aktorka w jednym z wywiadów. - Okradałam sama siebie z życiowej energii. Zdarzało się, że mijały miesiące bez jednego wolnego dnia, całe lata bez urlopu – dodała Danuta Stenka.
Doszło do tego, że aktorka zachorowała na bezsenność. Nie spała dłużej niż trzy godziny na dobę, choć była potwornie zmęczona. Płakała w poduszkę i męczyła się sześć długich lat. Do specjalisty zdecydowała się pójść dopiero wtedy, gdy poczuła, że nie ma siły pracować, a na to przecież zawsze miała siłę. - Znalazłam się w sytuacji bez wyjścia. Jestem sumienna i wiedziałam, że jeśli nie pójdę do pracy, umrę z poczucia winy. Ale jednocześnie zdawałam sobie sprawę, że nie mogę tam pojechać, bo jestem w takim stanie, iż umrę ze strachu i wszystko wszystkim popsuje - powiedziała gwiazda. Do wizyty u lekarza namówiła ją jej przyjaciółka i agentka. Obie panie bały się, że bezsenność jest objawem depresji i niestety nie myliły się. Właśnie tak brzmiała diagnoza lekarza.
- Sugestią lekarza było, by w pracy świadomie zmniejszać sobie dystans, robić wyspy wolnego czasu, do których łatwiej dopłynąć. Jak we wszystkich zawodach, które korzystają z wolnej soboty i niedzieli – zdradziła Danuta Stenka.
Idąc za radą specjalisty zwolniła tempo i odzyskała radość życia. Po latach pracy zdała sobie sprawę, że jest wartościową osobą i aktorką i że nie musi poświęcać swojego życia pracy. To pozwoliło jej wyjść na prostą. Dziś aktorka szczerze mówi o tym, że depresja jest straszną chorobą, a w Polsce nadal wstyd o tym mówić. Nie powinno tak być!
- To choroba, która może zakończyć się śmiercią, więc trzeba o niej nie tylko mówić, należy o niej wręcz krzyczeć. Wszystko zdarza się w jakimś celu. Moja depresja uświadomiła mi, w jaką ślepą ulicę się zapędziłam - powiedziała aktorka.