Kiedy przed 10 laty TVP pokazała pilotażowy odcinek serialu, nikt nie spodziewał się, że będzie to hit, który potrafi zgromadzić przed ekranami nawet 7 mln widzów. Nadzieje w projekcie pokładał zwłaszcza Żmijewski, który dla roli zrezygnował z "Na dobre i na złe" - serialu, który dała mu ogromną sławę. Ryzyko się opłaciło.
Z czasem aktor zajął się także reżyserią "Ojca Mateusza", co sprawiało, że na jego konto zaczęły wpływać coraz wyższe sumy. Na przestrzeni 10 lat, średnie wynagrodzenie gwiazdora za odcinek wynosi 40 tys. złotych. Przy ponad 260 zrealizowanych odcinkach, mówimy więc o zarobku przekraczającym 10 mln złotych!
Jednak nie tylko Żmijewski zyskał na "Ojcu Mateuszu". Sandomierz w którym kręcona jest większość scen, jest teraz jednym z najczęściej odwiedzanych przez turystów miast. Powstała nawet trasa „Śladami ojca Mateusza”, a aktor osobiście otworzył wystawę „Świat ojca Mateusza”.
- Mnóstwo ludzi z całej Polski przyjeżdża do Sandomierza i zwiedza miasto śladami „Ojca Mateusza”. Oprócz niepowtarzalnej architektury, kompleksu zabytków, krajobrazu, Sandomierz jest utożsamiany również z księdzem – detektywem na rowerze. Zyskują na tym przede wszystkim lokalni przedsiębiorcy, którzy sprzedają specjalne książki, przewodniki i gadżety związane z serialem. Przez te 10 lat serial niewątpliwie wpłynął na rozwój turystyki w naszym mieście. W Sandomierzu powstało wiele restauracji, hoteli oraz obiektów noclegowych - mówiła nam Ewelina Ura-Kamińska z Urzędu Miejskiego w Sandomierzu.