Piotr Cyrwus cztery lata temu odszedł z "Klanu", a grany przez niego bohater Rysiek Lubicz pożegnał się życiem. I choć przez ten czas aktor pojawiła się w gościnnie w innych produkcjach telewizyjnych, to dopiero rola w "Na Wspólnej" jest dla niego powrotem do serialu na pełen etat.
Patrz: Na Wspólnej. Roman zastrzeli Zdzisława Muszkę? Nowy sąsiad podpadnie Hofferowi
Nie ukrywa, że denerwował się gdy mówiono do niego "Rysiek z Klanu". Teraz istnieje ryzyko, że stanie się "Zdzisiem z Na Wspólnej". Minie jednak sporo czasu nim widzowie dostrzegą w nim nową postać. Sam aktor dopiero po latach nabrał dystansu do Ryśka, a odejście z serialu ocenia jako najlepszą życiową decyzję, jaką mógł podjąć, by jego kariera nie utknęła w martwym punkcie.
- Kiedyś nawet sam prezydent Aleksander Kwaśniewski powiedział do mnie "Panie Ryśku". Tak długa przerwa od serialu dobrze mi zrobiła - przyznaje w wywiadzie dla tygodnika "Świat & Ludzie".
Zobacz: Na Wspólnej. Kasia Berg w szpitalu po dopalaczach
Zapewnia przy tym, że pożegnanie z "Klanem" wcale nie oznaczało, że z dnia na dzień stał się bezrobotny. - To, że nie ma mnie w telewizji, nie oznacza, że nic nie robię. Wtedy już zacząłem pracę w Teatrze Polskim i po prostu chciałem się jej poświęcić. W pewnym momencie rola "Ryśka" tak do mnie przylgnęła, że widzowie nie mieli szans zobaczyć mnie w innych odsłonach. Czas zrobił jednak swoje... - wyjaśnia Cyrwys.
Kiedy pojawiły się pierwsze informacje o tym, że dołączył do obsady "Na Wspólnej" od razu zaczęły krążyć plotki, że przyjął tę rolę dla pieniędzy. - Oczywiście rozdzwonił się telefon z pytaniami od dziennikarzy, czy wracam do telewizji, bo mi się nie udało, bo potrzebuję gotówki. Nigdy nie podejmowałem decyzji o pracy z takich względów. Zawsze kierowałem się zasadą, że przyjmuję rolę, które mi się podobają.
Piotr Cyrwys zadebiutuje w 2354 odcinku "Na Wspólnej", który w TVN zostanie wyemitowany na przełomie jesieni i zimy.
Chcesz wiedzieć więcej o serialach? Odwiedź nas na Facebooku!