Kilka dni temu Krzysztof Kwiatkowski pożegnał się z widzami "Na dobre i na złe" na swoim profilu na Facebooku. Aktor nie ujawnił powodów swojego odejścia z serialu. Podziękował tylko fanom za wszelkie oznaki sympatii. Przez niemal trzy lata na planie "Na dobre i na złe" miał okazję współpracować ze świetną ekpią, ale niestety dla niego szpital w Leśnej Górze to już zamknięty rozdział. W 642 odcinku "Na dobre i na złe" po raz ostatni zagrał Janka Stanisławskiego.
Patrz: Na dobre i na złe. Ola w ciąży z Jankiem. To Przemek Zapała będzie ojcem tego dziecka
Dla Krzysztofa Kwiatkowskiego było olbrzymim zaskoczeniem to, że jego bohater zostanie uśmiercony w "Na dobre i na złe". Zupełnie nie spodziewał się takie obrotu wydarzeń i to w pierwszych odcinkach nowego 18 sezonu. Kiedy dostał scenariusz odcinków, w których w Leśnej Górze dochodzi do zamachu terrorystycznego nie wierzył własnym oczom.
Przeczytaj: Na dobre i na złe. Anna Karczmarczyk ujawnia dalsze losy Oli
Anna Karczmarczyk w programie "Pytanie na śniadanie" wyjaśniła, że nie tylko dla niej śmierć Jana Stanisławskiego była szokiem.
- Nikt nie wierzył w to co się wydarzy w "Na dobre i na złe". Krzysztof Kwiatkowski, który grał Jana Stanisławskiego również. Próbowaliśmy to odkręcać, dzwonić do produkcji z pytaniem "Dlaczego Janek?". Ale cel był taki, by uzyskać efekt dramatyczny, by ożywić widzów i wprowadzić ich w nowy etap w "Na dobre i na złe" - wyjaśniła aktorka.
Chcesz wiedzieć więcej o serialach? Odwiedź nas na Facebooku!