- Sceny wypadku są dość trudne w realizacji. Sama charakteryzacja Asi Jabłczyńskiej trwała ponad godzinę - mówi osoba z produkcji.
Zanim włączy się kamerę, wszystko musi być dopięte na ostatni guzik.
- Najpierw odwiedziliśmy wybrane miejsce, dokładnie je obejrzeliśmy i sfotografowaliśmy. Ustaliliśmy kierunki ruchu samochodów i punkty widzenia kamer. Szef kaskaderów określił, ilu ludzi i jaki sprzęt będzie mu potrzebny. Po tej dokumentacji przygotowany został storyboard, czyli rysunki kolejnych ujęć oraz plan ich realizacji - tłumaczy "Super Expressowi" Maciej Świerzawski, który reżyserował odcinek.
Zdjęcia wypadku i akcji ratowniczej trwały już tylko kilka godzin.
- W naszej scenie mieliśmy ciężarówkę, w której pęka opona i która wpadając w poślizg, staje niemal w poprzek drogi. Z przeciwka pędził samochód Marty i Janusza! - opowiada reżyser. - Wszystko staraliśmy się przewidzieć i nie było niebezpiecznej sytuacji. Ale podczas realizacji takich scen zawsze jest jakieś ryzyko... - tłumaczy Świerzawski.