"M jak miłość" odcinek 1487 - wtorek, 21.01.2020, o godz. 20.55 w TVP2
W 1487 odcinku "M jak miłość" na rodzinę Mostowiaków spadną złe wieści. O poranku Artur odkryje, że ktoś ukradł jabłka z sadu Lucjana. Natychmiast powie o tym Marysi i Barbarze (Teresa Lipowska). - Ktoś nam obrobił sad! Całą połowę sadu! Równo! Co do jednej sztuki!
Wybierze kiepski moment, bo w domu w Grabinie Kisielowa będzie rozpływała w zachwytach nad swoim mężem. W 1487 odcinku "M jak miłość" Robert się postara, żeby zadowolić żonę, ale posunie się trochę za daleko.
- Bierze różne fuchy, żebym mogła utrzymać siebie i dom na wysokim poziomie. No i jako mężczyzna też jest cudowny... Ta sfera życia dla kobiety też jest ważna. A mężczyzna powinien się starać, zabiegać, koncentrować na swojej wybrance! Niektórzy mężowie koncentrują się na swoich żonach, inni na jabłkach w sadzie! Smutne... - oceni wnikliwie Kisielowa.
Rogowski postawi sobie za punkt honoru dorwanie złodzieja, bo w końcu jako nowy gospodarz w Grabinie musi strzec dziedzictwa zmarłego teścia. W 1487 odcinku "M jak miłość" postanowi zainstalować fotopułapkę, by przyłapać intruza na gorącym uczynku. Jego plany ulegną jednak zmianie kiedy w Grabinie zjawią się bracia Zduńscy.
Pod osłoną nocy w 1487 odcinku "M jak miłość" Artur, Piotrek (Marcin Mroczek) i Paweł (Rafał Mroczek) zaczają się na złodzieja. - Nikt nie będzie kradł jabłek z sadu dziadka Lucjana - wyjaśnią Marysi i Kindze (Katarzyna Cichopek), które zaniepokoją się nagłym wyjściem mężczyzn z domu na podejrzany spacer po wsi.
Dość szybko w 1487 odcinku "M jak miłość" stanie się jasne, że za kradzieżą w sadzie stoi mąż Kisielowej. To były oszust matrymonialny, a obecnie organista z miejscowego kościoła okaże się złodziejem. Rogowski i Zduńscy będą w szoku kiedy odkryją tożsamość rabusia.
- To nie ja... Znaczy ja... To nie ten sad. Ale panowie, uwierzcie mi, to nie jest żadna kradzież, pożyczka tylko... - zapewni Robert, by jakoś się oczyścić się w ich oczach.
- Tak? A kiedy pan miał zamiar oddać te jabłka?! Powiedz brat jaki jest na to paragraf... - rzuci gniewnie Paweł.
Kiedy Piotrek w 1487 odcinku "M jak miłość" uprzedzi męża Kisielowej, że za kradzież może trafić na kilka lat za kratki ten nie uwierzy. - Do pięciu lat za jabłka?
- Nie! Za złodziejstwo!
- To nie jest proszę pana złodziejstwo, to jest determinacja. Jak się ma za żonę kobietę z takimi wysokimi wymaganiami to albo pan walczy, albo pan idzie na dno!
- Dno to już tutaj zostało dawno osiągnięte! Co pan myśli, że my w takie bzdury uwierzymy?
- Nie jestem złodziejem panie Arturze... - zapewni Robert. I na dowód tych słów wręczy im anonimowy list z wyjaśnieniami, który zamierzał zostawić w sadzie.
Przeczytaj też: M jak miłość, odcinek 1487: Trudne wyznanie Pawła. Wreszcie powie Kindze, że ją kocha?
W 1487 odcinku "M jak miłość" Artur oraz bracia Zduńscy ustalą między sobą, że ani Barbara, ani Marysia z Kingą nie dowiedzą się kto był złodziejem jabłek z sadu Lucjana.