To koszmarne przeżycie dla matki – nosić dziecko pod sercem, a potem usłyszeć od lekarza, że to dziecko nie żyje. Ciąża Olszewskiej była już zaawansowana, widoczna. W takich przypadkach lekarze wywołują poród. Matka widzi swoje dziecko, w którym nie tli się ani jedna iskierka życia.
Nic dziwnego, że po tym wszystkim Olszewska (Magdalena Walach) kompletnie straci ochotę do życia. Wyprowadzi się z hotelu i nie odbiera telefonów. Nie wróci również do pracy.
Budzyński (Krystian Wieczorek) zaczyna się niepokoić. Zdesperowany, przyjeżdża pod jej blok i nagrywa się na automatyczną sekretarkę:
- Jestem pod twoim domem. I nie odjadę, dopóki ze mną nie porozmawiasz. Tym razem nie ustąpię… Choćbym miał tu siedzieć całą noc! Mam prawo wiedzieć, co się dzieje z tobą i z naszym dzieckiem!
W końcu, Agnieszka podnosi słuchawkę - i wpuszcza mężczyznę do mieszkania...
- Dlaczego nie odbierałaś? - Andrzej spogląda z napięciem na koleżankę. - Bałem się o ciebie… Myślałem, że coś się stało!
- Bo się stało. Moje dziecko…
Głos Agnieszki załamuje się, od emocji.
- Mój synek nie żyje. Umarł tydzień temu. Jego serduszko przestało bić! - Olszewska ukrywa twarz w dłoniach i wybucha rozpaczliwym szlochem.