Olga Frycz wywołała burzę wywiadem dla magazynu "Twój Styl", w którym oczerniła ekipę "M jak miłość" i poskarżyła się na koszmarne warunki pracy. Aktorka odeszła z "M jak miłość" w czerwcu 2017 roku, jednak dopiero teraz zdecydowała się powiedzieć co myśli o swoim dawnym pracodawcy. Co ciekawe udało nam się dowiedzieć, że producent "M jak miłość", Tadeusz Lampka, rozmawiał z agentem Olgi Frycz, Jerzy Gudejko, który potwierdził, że wcześniej aktorka nie zgłaszała uwag, jeśli chodzi o pracę w serialu. Skąd ten nagły atak? Tego do końca nie wiadomo...
Co dokładnie powiedziała Olga Frycz o "M jak miłość"?
"Robiliśmy po dziesięć scen dziennie, pracowałam dłużej, niż miałam zapisane w umowie. Aktorki, które mówiły, że mają dzieci i muszą zwolnić nianię, słyszały: "A co, wyjdziesz z planu? Wielka pani gwiazda?". Nikt nikogo nie szanował, były wrzaski. Ludzie przychodzili do pracy sfrustrowani, nienawidzili jej, ale bali się odejść, bo dziecko i kredyt. Dostosowywałam się, (...) ale uwierała mnie ta sytuacja. Miałam 30 lat i byłam sfrustrowana. Straciłam radość z grania. W pewnym momencie poczułam, że dostosowywanie się ma granice. Nie mogę tego robić w nieskończoność, bo tracę szacunek do siebie."
W obronie producentów "M jak miłość" stanęła już Anna Mucha, a teraz także Katarzyna Cichopek, która w wywiadzie dla portalu party.pl powiedziała, że nigdy nie była świadkiem takich scen. Zaznaczyła jednak, że praca nad "M jak miłość" do łatwych nie należy. Często plan zdjęciowy trwa ponad 12 godzin. Jednak nawet jak była w ciąży zawsze mogła liczyć na wsparcie producentów "M jak miłość".
- Nie chciałabym podważać słów Olgi Frycz, bo każdy ma prawo do własnego zdania i własnych odczuć. Jedyne co mogę to mówić w swoim własnym imieniu. Moje doświadczenia są akurat bardzo pozytywne, ponieważ produkcja ze mną współpracowała w trakcie ciąży, padły pytania czy chcę kontynuować pracę, czy dobrze się czuję, czy jestem na siłach, czy mają to wpisać w wątek czy nie. Miałam ogromną swobodę i elastyczność. Decyzja leżała po mojej stronie. A później i jedno i drugie dziecko wychowałam na planie serialu. Miała do tego warunki, osobny kamper, gdzie mogłam swobodnie karmić piersią i to był dla mnie priorytet. Wcześniej ustalałam to z produkcją, bo nikt nie lubi zaskoczeń - powiedziała Cichopek.
Portal SuperSeriale.se.pl jako pierwszy opublikował też oficjalny komentarz produkcji "M jak miłość" w tej sprawie.
"Te słowa to kompletne bzdury. Młode mamy mają w naszych kontraktach specjalne zapisy i często dzieci przebywają razem z nimi na planie. Wielu aktorów pracuje w serialu będąc w różnych sytuacjach życiowych, które staramy się rozumieć. Przez 5 lat współpracy aktorka nigdy nie zgłaszała żadnych uwag i skarg - oprócz tego, jak fabularnie toczy się jej wątek - i jesteśmy zaskoczeni takim komentarzem. Pani Oldze życzymy spełnienia w roli młodej mamy i wielu zawodowych wyzwań w przyszłości" - powiedziała nam Karolina Baranowska z działu PR MTL Maxfilm, czyli producenta "M jak miłość"