- Powrót na plan „Usta Usta” zbiegł się w czasie z ponownym otwarciem planów filmowych, na których praca musiała na długie tygodnie zostać zawieszona w całym kraju. Tęskniła pani za powrotem na plan?
- Jeszcze przed wybuchem pandemii miałam dwumiesięczne wakacje, więc w moim przypadku ta przerwa od pracy była rzeczywiście dość długa. Z jednej strony to był to dla mnie cudowny i wyjątkowy czas, bez jakiejkolwiek presji, kiedy mogłam poświęcić go przede wszystkim dziecku. Z drugiej strony powrót na plan był bardzo nietypowy, bo ruszyliśmy ze zdjęciami po tak długim czasie izolacji i pewnego oderwania od rzeczywistości. To jest zupełnie innego rodzaju aktywność. Nawet samo nasze spotkanie po latach – w wymiarze czysto towarzyskim - było tak emocjonujące, że te pierwsze dni zdjęciowe były dla mnie bardzo wyczerpujące, ale jednocześnie cudowne.
- Jak pani zareagowała, gdy dowiedziała, że że serial „Usta Usta” powraca po 10 latach?
- Oczywiście ucieszyłam się, bo bardzo dobrze wspominam tę pracę. Wszyscy byliśmy bardzo dobrze obsadzeni w swoich postaciach. Do tego wartka akcja, świetne dialogi, sposób opowiadania o życiu pełen humoru - nawet o trudnych tematach - to wszystko bardzo mi się podobało, więc z przyjemnością do tego wróciłam.
- Jak wyglądała spotkanie po latach całej ekipy serialu?
- Jasne, że przez ten czas wiele się w życiu każdego z nas wiele się wydarzyło i zaszło sporo zmian, ale jednocześnie mam wrażenie, że my, jako ludzie, nic się nie zmieniliśmy! Jakby tych 10 lat przerwy w ogóle nie było. Dlatego było to bardzo ciekawe i wesołe spotkanie.
- Zmieniły się za to zasady pracy na planach zdjęciowych. Teraz na każdym muszą być przestrzegane zasady bezpieczeństwa w związku z pandemią. Jak to wpływa na waszą pracę?
- Raczej nie wpływa to na naszą grę, choć rzeczywiście te zmiany są bardzo odczuwalne. Przed wejście na plan wszyscy zostaliśmy przebadani, przeszkoleni i zobowiązani do przestrzegania nowych zasad. Cała ekipa, a jest to kilkadziesiąt osób, musi nosić maseczki, podobnie statyści, którzy zdejmują je tylko na nagranie, i faktycznie jest to bardzo przestrzegane. My, aktorzy, jesteśmy z wielu z nich zwolnieni – w końcu gramy twarzami, dlatego nie możemy nosić maseczek już po charakteryzacji.
- Czy to w jakiś sposób zmienia pracę na planie?
- Myślę, że wszystko się w międzyczasie zmieniło, zarówno świat, jak i nasze podejście do wielu rzeczy. Pewne zmiany będą nieodwracalne i trzeba po prostu zacząć teraz trochę inaczej myśleć o naszej codzienności i o tym, jak wyglądają nasze bezpośrednie kontakty. Nie mogę jednak powiedzieć, by te zmiany w jakiś sposób przeszkadzały nam w pracy. Być może wpłynęły one w jakiś sposób na scenariusz, np. większość scen kręcona była na powietrzu czy zmniejszono liczbę scen zbiorowych. Myślę jednak, że tego typu zmiany nie będą żaden sposób odczuwalne dla widzów.
- Czy powrót do swojej bohaterki, Agnieszki, po tylu latach jest trudnym wyzwaniem?
- Na planie okazało się, że my wszyscy mamy bardzo duży sentyment do granych przez siebie postaci. Myślę, że wynika to też z tego, że były to bardzo gęste, naprawdę mięsiste postaci, które wiele doświadczyły. W poprzednich sezonach bardzo dużo się działo. Do takich rzeczy chętnie się wraca. W ostatnim odcinku poprzedniej serii Agnieszka była mamą trójki małych dzieci. W nowym sezonie jedno wyprowadziło się już z domu, a pozostała dwójka to już nastolatki, więc Agnieszka mierzy się teraz z zupełnie innymi problemami. Macierzyństwo w życiu każdej kobiety bardzo dużo zmienia. Wiem to z własnego doświadczenia, choć moja córka jest jeszcze mała, więc problemy dojrzewania jeszcze przede mną (śmiech). Mamy jednak na planie wszyscy podobne odczucie, że chociaż tyle się pozmieniało w życiu nas wszystkich, to jednak pod względem charakterologicznym wciąż pozostajemy tacy sami. Nasi bohaterowie też w związku z tym nie zmienili się przez te 14 lat w sposób radykalny. To wciąż ci sami ludzie.
- Czego możemy się jesienią spodziewać po nowych odcinkach?
- Wszystko zacznie się od powrotu Adam, którego gra Paweł Wilczak. Życie jego bohatera po stracie ukochanej bardzo zmieniło. Wyemigrował za Ocean, a teraz po wielu latach, wraca do Polski z dobrą nowiną. Jego powrót scali ponownie grupę przyjaciół, która do tej pory starał się trzymać razem razem, chociaż tu, na miejscu, została ich już czwórka. W przypadku mojej bohaterki i Krzysztofa, który w nowych odcinkach jest już jej byłym mężem może trudno mówić o typowej przyjaźni, ale dla dobra dzieci trzymają się oni razem. Pewne rzeczy pozostają jednak niezmienne. Znów będzie to opowieść o różnych problemach życiowych, z którymi zmierzyć się musi grupa przyjaciół. Przyznam, że jest w tym jest w tym coś niezwykłego, bo jest to w jakimś sensie także znak naszych czasów. W końcu grupa przyjaciół czasami dzisiaj jest nam bliższa niż nasza własna rodzina. To oni są często z nami w najważniejszych, ale i najtrudniejszych momentach.