W najbliższym tygodniu TVP pokaże kolejne odcinki serialu "Barwy szczęścia". Zabraknie w nich Samuela Palmera (28 l.). A wszystko dlatego, że aktor udawał wielką gwiazdę i robił fochy podczas pracy na planie.
- Sam wciąż spóźniał się na zdjęcia, nie podobała mu się jego rola i scenariusz. Kręcił nosem i wciąż na coś narzekał. Cała ekipa miała go dosyć i Ilona Łepkowska (55 l.) postanowiła go usunąć - mówi osoba pracująca przy serialu. Scenarzystka i producentka, nazywana królową polskich seriali, za takie zachowanie karze srogo - karą śmierci. Na szczęście nie w rzeczywistości.
W przyszłym tygodniu telewidzowie zobaczą odcinki, w których Palmer nie tylko nie pojawi się na szklanym ekranie, ale popełni samobójstwo. W środowym odcinku Kaśka (Katarzyna Glinka, 32 l.) dowie się, że Sam, którego gra Palmer, targnął się na swoje życie.
- To są nasze wewnętrzne sprawy. Tak przebiega scenariusz i nic więcej nie będę komentować - ucina krótko Ilona Łepkowska.
- Jeśli kogoś uśmierca się w serialu, a nie wysyła na urlop czy za granicę, to znaczy, że naprawdę nieźle podpadł - tłumaczy nam osoba z branży.