"M jak miłość" odcinek 1460 ŚMIERĆ ARTURA - wtorek, 8.10.2019, o godz. 20.55 w TVP2
Artur z "M jak miłość" zginie w 1460 odcinku po tym jak strzeli do niego Olek Chodakowski. Młodszy brat Marcina (Mikołaj Roznerski) zabije Skalskiego, żeby ratować przed szaleńcem Izę i dzieci. Zanim Artur umrze wypowie swoje ostatnie słowa, które sprawią, że Olek nie będzie miał dla niego żadnej litości (CZYTAJ WIĘCEJ TUTAJ >>>).
Nie przegap: M jak miłość, odcinek 1462: Olek po zabójstwie Artura załamie się psychicznie - WIDEO
Na pewno widzowie "M jak miłość" nie będą płakać za największym czarnym charakterem, który od czterech lat wzbudzał mnóstwo emocji. Śmierć Artura będzie wydarzeniem porównywalnym ze śmiercią Hanki Mostowiak w kartonach? Na pewno nie! Tym razem będzie mrocznie, krwawo i widowiskowo.
Nawet Tomasz Ciachorowski przyznał w ostatnim wywiadzie, że z żalem odchodzi z "M jak miłość", rozstaje się z przyjaciółmi z planu i postacią Artura, którego uwielbiał grać przez 4 lata. Nawet, jeśli przeżył osobisty koszmar związany z rolą w "M jak miłość". Dostawał pogróżki od psychofana, który chciał go zabić, bo uwierzył, że intrygi Skalskiego są prawdziwe i pomylił go z odtwórcą roli.
Aktor rozumie, że jako Artur musiał w końcu odejść z "M jak miłość". W końcu scenarzyści nie mogli dłużej ciągnąć wątku polowania psychopaty na Izę i Marcina. To jednak nie zmienia faktu, że Ciachorowski bardzo przeżył śmierć Artura.
- Nigdy wcześniej żaden z moich bohaterów nie rozstawał się z życiem. Tej scenie w "M jak miłość" towarzyszyły efekty pirotechniczne. Po ogłuszającym strzale nastąpiła absolutna, 10-sekundowa cisza, musiałem wstrzymać oddech. To było niesamowite, wręcz transcendentne doświadczenie. Wracałem potem do domu samochodem i łzy ciekły mi po policzkach - wyznaje w wywiadzie dla "Show" Ciachorowski.