M jak miłość. Aneta wyznała swoją największą tajemnicę! To stąd są jej awantury z Olkiem
Aneta w "M jak miłość" przeszła ogromną przemianę. Przez długi czas była uznawana za największą manipulantkę i mało kto ją lubił. Kryńska "celowała" w braci Chodakowskich i już dawno podjęła decyzję, że jeden z nich zostanie jej mężem. Z czasem okazało się, że Aneta naprawdę kocha Olka i to co dla niego zrobiła, kiedy czekał na wyrok za zabójstwo psychola Artura (Tomasz Ciachorowski), przeszło do historii serialu. Pełna zapału, dobrych pomysłów i ich realizacji "po bandzie" Aneta dziś jest jedną z najbardziej lubianych postaci. Tymczasem więc dziwi mroczna prawda, jaką ujawniła sama Ilona Janyst!
- Aneta jest dla siebie najsurowszym krytykiem. Widzi swój obraz zupełnie inaczej, niż go widzą wszyscy wokół. Perfekcjonizm bardzo przeszkadza jej w akceptowaniu siebie po ciąży - wyznała Ilona Janyst w "Kulisach M jak miłość". W ten sposób aktorka skomentowała awantury, który znów zagoszczą w domu Chodakowskich.
- Dla Olka to jest kompletny szok, że jego żona zaczyna mu mówić, że jest gruba i źle się czuje w swoim ciele. Problem, z perspektywy Olka wymyślony, wyolbrzymiony przez cu wychodzą z tego różne konfliktowe sytuacje - komentuje Maurycy Popiel w w "Kulisach M jak miłość".
- Olek zupełnie tego nie rozumie, bo on widzi w swojej żonie swoją piękną, ukochaną kobietę. Natomiast nie do końca umie to wyrazić... Może dlatego Aneta teraz nie do końca dobrze się czuje sama ze sobą? - pyta zaczepnie serialowa Aneta w "Kulisach M jak miłość".
Do podobnej, jak Janyst przypadłości przyznała się także czyli Paulina Lasota - Kasia w "M jak miłość". - To, żeby być wyrozumiałą dla siebie i traktować się z czułością zajmuje mi cały czas... I to jest niekończąca się droga... - wyznała aktorka w "Kulisach M jak miłość".
- To zawsze jest proces i to nie znaczy, że każdego dnia człowiek wstaje rano i jest sobą zachwycony! Absolutnie nie! - dodała Janyst w "Kulisach M jak miłość" i podsumowała. - Myślę, że bez takiego głębokiego lubienia siebie trudno jest być szczęśliwą...