Sylwia pomści Julię w kolejnych odcinkach "M jak miłość"? Pójdzie na wojnę z Andrzejem
Sylwia nie ma pojęcia, że zniknięcie Julii było przez przyjaciółkę zaplanowane. Malicka będzie triumfować we Włoszech, a Kostecka odejdzie od zmysłów. To ona jako pierwsza wejdzie do zniszczonego mieszkania prawniczki i zobaczy koszmarny bałagan, krew i działania śledczych. Doniesie funkcjonariuszom na Andrzeja, bo przecież nie będzie miała podstaw by nie wierzyć, że Julia zmyśliła wszystko o rzekomym nękaniu i groźbach męża Magdy.
- Sylwia absolutnie nie podejrzewa Julii, że mogła ją wciągnąć w taką układankę - tłumaczy Hanna Turnau w "Kulisach M jak miłość". - Przyjaźnią się od lat. Sylwia nawet nie dopuszcza do siebie takiej myśli - dodaje aktorka.
- Sylwia, niestety, jest dobrym narzędziem do uwiarygodnienia tej historii - wyjaśnia Marta Chodorowska, czyli serialowa Julia.
Prawda okaże się jednak okrutna. Widzowie "M jak miłość" staną się świadkami szaleńczej walki Sylwii o odnalezienie przyjaciółki. Stanie przeciwko Andrzejowi, Magdzie, ale także swojemu kochankowi. Skłóci się z Wernerem (Jacek Kopczyński) na całego. Adam i Kamil (Marcin Bosak) staną bowiem po stronie Andrzeja, ale szybko zrozumieją, że działania Sylwi mogą ich zniszczyć.
Sylwia zrobi wszystko, by ukarać Andrzeja i odnaleźć Julię
Kostecka nie będzie wiedziała, co tak naprawdę wydarzyło się w mieszkaniu przyjaciółki. Nie da rady nawet patrzeć na Andrzeja, jego żonę i ekipę kancelarii. - Sylwia jest przekonana, że za tym wszystkim stoi Budzyński. Ona naprawdę tak myśli - mówi Hanna Turnau.
- Nawet jeżeli Julia popełniła samobójstwo, to przez niego! - wykrzyczy Sylwia w jednym z nadchodzących odcinków "M jak miłość", kiedy natknie się na Andrzeja, Magdę i Wernera przed kancelarią. Nie zniesie myśli, że Budzyński nie zostanie ukarany za swoje czyny. Prawniczka nie dopuści do siebie myśli, że może jednak to nie wina Andrzeja... Dlatego też, zawiadomi o sprawie media, a w internecie pojawią się artykuły o skandalu z Budzyńskim i jego zamieszaniu w zniknięcie kochanki. To zaszkodzi całej ekipie prawników, a to jeszcze nie koniec!