M jak miłość. Julia zniknie, ale zostawi po sobie dowody na to, że żyje!
Malickiej w "M jak miłość" nikt nie lubi. To "czarny charakter", kobieta, która uwiodła pijanego Andrzeja i najpewniej wrobiła go w ojcostwo nie jego dziecka. Później wszyscy musieliśmy patrzeć na tragedię, którą Julia urządzała przez wiele odcinków. Strata ciąży po pobiciu w parku, łzy i szlochy, próba samobójcza, aż wreszcie wielka nienawiść do Budzyńskich za to, że mimo wszystko są szczęśliwi. Nowy sezon serialu zacznie się od finału spisku, w którym Malicka znika, a w jej mieszkaniu zostaną "dowody" obecności Andrzeja. Tyle, że psychopatka zostawi też ślady, po których łatwo dotrzeć, że ona nadal żyje!
W "M jak miłość" po wakacjach Julia ukradnie szalik Andrzeja, który zwrócił uwagę Rotkiewicza w sądzie. To właśnie ten przedmiot ma być dowodem na to, że Andrzej ją nachodził w jej domu. Szalik zostanie porzucony na "miejscu przestępstwa", a Malicka upozoruje wszystko tak, żeby wyglądało na to, że ją zamordował. I gdyby nie dręczące ją szaleństwo może nawet by się udało...
Ale Julia w "M jak miłość" jeszcze przed wyjazdem do Włoch odbędzie rozmowę telefoniczną z Beatą Ricci, właścicielką pensjonatu w pobliżu Florencji.
- Dzień dobry, pani Beato, mówi Julia Malicka, kilka dni temu rozmawiałam z panią o wynajęciu domu pod Florencją... Chciałam potwierdzić, że tak jak uzgodniłyśmy, przyjadę za miesiąc, a należność ureguluję na miejscu gotówką... - cytuje swiatseriali.interia.pl.
Czy pani Ricci w "M jak miłość" zażąda zaliczki za pobyt przelewem? Wynajem całego domu na miesiąc to poważna kwota, może więc nie chcieć ryzykować "umowy ustnej". Nawet jeżeli jednak Włoszka zaufa Malickiej, to łatwo będzie ustalić ostatnie połączenia z telefonu prawniczki. Policja sprawdza takie rzeczy rutynowo, kiedy obywatel znika. I tak trafią na ślad obecności Julii w wilii pod Florencją.