W 1311 odcinku „M jak miłość” zmarł Tomek Chodakowski. Wtedy po raz ostatni widzieliśmy Andrzeja Młynarczyka na ekranie. Serialowy mąż Joasi (Barbara Kurdej-Szatan) został uśmiercony na życzenie aktora, który postanowił pożegnać się z produkcją. Czy teraz żałuje swojej decyzji?
W jednym z najnowszych wywiadów aktor przyznał, że nigdy nie był pewny siebie i zdecydowany. Odkrył to, gdy trzykrotnie zmieniał szkołę z myślą o zawodowej przyszłości. Okazuje się, że aktor do dziś ma podobne dylematy i nie wie, co jeszcze wydarzy się jego życiu. Decyzja o odejściu z „M jak miłość” okazała się zbyt pochopna?
-Rozterki nadal nie są mi obce. Często przeglądam się sobie w lustrze i pytam, cóż to za gość tak intensywnie patrzy na mnie po tej drugiej tronie? Nie wiem, jakie niespodzianki przygotował dla mnie los, nie odczuwam jednak strachu przed radykalnymi, nieoczekiwanymi zmianami - powiedział Andrzej Młynarczyk w rozmowie z tygodnikiem "Twoje imperium".
Serialowy Tomek z „M jak miłość” zmarł, bo aktor miał ochotę na życiową rewolucję. Nie chciał już grać policjanta w jednym z najpopularniejszych seriali w Polsce. Decyzji najwyraźniej nie żałuje i czeka na to, co zgotuje mu los.
Fani „M jak miłość” mogą być jednak spokojni. Tomka Chodakowskiego zobaczymy jeszcze na ekranie! Choć jego postać oczywiście nie wróci, to wspomnienia Joasi nie dadzą nam o nim zapomnieć.