- Co słychać u Marty Konarskiej? Ostatnio zaszło trochę zmian w jej życiu...
- Marta na szczęście wyszła na prostą. Bardzo się cieszę, że scenarzyści wygasili wątek alkoholizmu, bo pomimo że to było wyzwanie, to jednak... Ja na co dzień nie piję i nawet nie wiem, jak to jest się upić. Bardziej mi bliski jest wątek sportowy.
Przeczytaj: Na Wspólnej. Pogrzeb Mateuszka. Bogdan sam pochowa synka
- Teraz Marta ma wsparcie w Olafie?
- Cieszę się, że Olaf pojawił się w życiu Marty. Bardzo lubię Maćka Brzoskę, który gra Olafa. Dobrze mi się z nim pracuje, jest profesjonalistą. Marta złapała oddech przy Olafie, ale to nie znaczy, że problemy się skończyły. Olaf też trochę zburzy spokój Marty.
- W serialu Olaf podejrzewał Martę o romans z przyjacielem, Igorem. Osobiście wierzy pani w bezinteresowną przyjaźń między mężczyzną a kobietą?
- Tak, jak najbardziej wierzę. Co więcej, ja mam więcej przyjaciół niż przyjaciółek. Zawsze lepiej się dogadywałam z mężczyznami. To kwestia ustalenia konkretnych granic.
- I udało się zawsze te granice zachować? Nigdy ta przyjaźń nie przerodziła się w coś więcej?
- Zdarzało się. Ja bardzo słabo wyczuwam takie rzeczy. I czasami ludzie, którzy patrzyli z boku, mówili mi: "Słuchaj, on jest w tobie zakochany. Unieszczęśliwiasz go, on nie chce być tylko przyjacielem", ale udawało mi się z tego wybrnąć. Zawsze ktoś, w kim się zakochałam, moim przyjacielem się stawał, ale nigdy nie zakochałam się w kimś, kto od początku był mi przyjacielem.
- A jak radzi sobie pani z problemami? Pani serialowa bohaterka uciekała w alkohol.
- Ja jestem niezwykle twardą babką i jestem uparta. Jak sobie coś postanowię, wymyślę cel, to do niego dążę. Nie po trupach, nie za wszelką cenę, ale wyznaję zasadę, że trzeba próbować. Czasami uczestniczę w maratonach, które są niezwykle trudne. I najważniejsze jest dla mnie, żeby stanąć na starcie, żeby zrobić wszystko, co w mojej mocy, by go ukończyć. Ale jeśli coś się stanie, kontuzja, lub będę czuła, że mogę zrobić krzywdę swojemu organizmowi, to schodzę. I tego absolutnie nie uważam za porażkę. To sportowe odniesienie nie jest przypadkowe, bo ja w taki sposób podchodzę do codziennych trudności, a sport pomaga mi je pokonywać. Podczas treningu układam w głowie, co powinnam zrobić, w którym kierunku dalej iść. Tylko to nie jest tak, że jak Jabłczyńska więcej trenuje, to ma jakieś wielkie problemy. To wynika z cyklu treningowego.
- Z takim podejściem jest pani skazana na sukces, a zdarzają się pani jakieś porażki?
- Ponoszę mnóstwo porażek. Ale nauczyłam się nie przejmować sprawami, na które nie mam wpływu. Jestem bardzo emocjonalna, więc oczywiście je przeżywam, ale dość szybko wychodzę z tego stanu i staram się wyciągać jakąś naukę. I nawet jeśli coś mi nie wyjdzie, nie poddaję się, bo w końcu dotrę do celu.
Zobacz: Na Wspólnej. Samobójstwo na wycieczce. Gosia Zimińska uratuje swoją uczennicę?
- Mówi pani, że jest twardą baką. Ma pani jakieś słabości?
- Chyba moją największą słabością, ale także zaletą, jest ogromna wiara w ludzi. Nauczyłam się już niestety tego okropnego przysłowia "Umiesz liczyć, licz na siebie", dlatego też jestem twardą babką.
Za dużo nadziei w ludziach pokładam i czasami niestety wręcz się od nich uzależniam. Więc jak mnie zawiodą, to niezwykle mnie to dotyka i mocno się to na mnie odbija.To jest chyba moją największą słabością - wiara i nadzieja w ludzi. Ale osobiście nie uważam tego za wadę.
Życie serialowej Marty...
...nie jest usłane różami. Kobieta ma za sobą nieudane małżeństwo, w dramatycznych okolicznościach straciła ukochanego, miała problemy z alkoholem. Czy w końcu będzie szczęśliwa?
ZAPISZ SIĘ: Codzienne wiadomości SuperSeriale.pl na e-mail