Adam Marszalik był aktorem, ale przede wszystkim inspicjentem (prawa ręka reżysera - red.) w warszawskim Teatrze Rozmaitości. Zmarł w niedzielę. Prywatnie był mężem Małgorzaty Rożniatowskiej (61 l.), czyli serialowej Elżuni Kleczkowskiej ze "Złotopolskich". Przez 35 lat byli zgodnym i szczęśliwym małżeństwem.
W tej ostatniej drodze towarzyszyli mu nie tylko jego najbliżsi, ale także przyjaciele i ludzie teatru. W warszawskim kościele pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Maryi Panny zjawili się m.in. Grzegorz Miecugow (56 l.) z TVN oraz aktorzy Ewa Szykulska (62 l.) i Robert Więckiewicz (44 l.). Każdy wspominał zmarłego jako człowieka niezwykle ciepłego i wyjątkowego...
- Adam był spokojny. Z Małgosia poznali się w Płocku... Nie było dramatów, rozstań, odnaleźli się w odpowiednim momencie. Pamiętam gdy Małgosia nie mogła sobie poradzić z paleniem, a Adaś ze względu na swój stan zdrowia przestał palić dosyć szybko, to rzeczywiście udawał, że wierzy w to, że żona nie pali. Ta jego deklaracja sprawiała, że Małgosia paliła mnie. Myślała, że on jej w to uwierzył... - wspominał w rozmowie z "Super Expressem" Miecugow.
Adam Marszalik spoczął na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach.
Przeczytaj koniecznie: Pogrzeb Krzysztofa Kolbergera na warszawskich Powązkach - przyjaciele pożegnali wielkiego aktora ZDJĘCIA
Ewa Szykulska, aktorka:
- Znałam go przez Małgosię, dla mnie tworzyli całość, to była fantastyczna para, ze sporym bagażem doświadczeń. Byli tacy jakby to się dopiero zaczęło. Mieli taki zabawny rytuał, że oszukiwali się w drobiazgach. Małgosia niby nie paliła, ale popalała w tajemnicy przed Adamem. On o tym wiedział i udawał, że tego nie wie. To było bardzo młodzieńcze małżeństwo, oboje mieli trudne chwile, życie ich mocno doświadczyło. Ich zięć zaginął w Andach. Cały czas żyli na wulkanie, który nie wybucha. Adam mimo, że chorował był bardzo optymistycznie nastawiony do życia, miał i dawał dobrą energię. On należał do takich osób, które rozsiewają pozytywną energię. W momencie kiedy oni odchodzą tej energii ubywa, człowiek czuje się tak jakby ktoś dał mu w pyszczydło...
Robert Więckiewicz, aktor
- Pana Adama widziałem ostatni raz jakieś 10 lat temu, gdy pracowałem w Teatrze Rozmaitości. Wspominam go najmilej jak mogę. Zawsze był pomocny, profesjonalnie wykonywał swoją pracę inspicjenta. Jest mi bardzo przykro. Kiedy odchodzi ktoś o kim ma się dobre wspomnienie, trudno go nie pożegnać, nie być na pogrzebie, nie wspominać.
Czytaj też: Gwiazdy pożegnały reżysera M jak miłość - Adama Iwińskiego
Grzegorz Miecugow, dziennikarz TVN
- Adasia znałem 33 lata, po studiach zacząłem pracę w Teatrze na Rozdrożu, tam Adaś został zatrudniony. Szybko znaleźliśmy wspólny język. Adaś miał swój studencki epizod krakowski, tak jak ja był kibicem Cracovii, nadawaliśmy na wspólnych falach, tak to trwało przez lata, dosyć regularnie spotykaliśmy się w kawiarnii Antrakt w Warszawie na Placu Piłsudskiego, gdzie rozmawialiśmy o polityce, teraźniejszości, sporcie, o wszystkim i o niczym. Zawsze najbardziej lubiłem u niego takie ciepło, w przyjaźni najcenniejszy jest taki wzajemny brak oczekiwań, dawanie sobie wszystkiego, Adaś mnie wspierał, czasami rozpuszczał mojego psa jak wyjeżdżałem na wakacje, pozwalał mu wchodzić do łóżka, na co ja mu nigdy nie pozwala. W stanie wojennym Adaś był zaangażowany w opozycję, przechowywałem mu bibułę.
Małgorzata Rożniatowska o mężu:
- Po skończeniu szkoły poszłam, jak to wtedy bywało, do teatru na prowincję. Wylądowałam w Płocku. Śmieję się, że jedynym plusem pracy w Płocku jest mój mąż. Tam się poznaliśmy. Zdjęcie rocznika szkoły teatralnej wraz z podpisami gdzie kto się wybiera zostało opublikowane w piśmie "Teatr". - Mój przyszły mąż zapytał wtedy co to za ludzie. Kolega mojego męża, reżyser Janusz Nyczak (47 l.), popatrzył na to zdjęcie i powiedział "Z tą skumplujesz się od razu. Latem następnego roku byliśmy już po ślubie. Na decyzje o trwającym już przeszło 34 lata małżeństwie wystarczył nam jeden sezon teatralny. Jak w każdym stadle, są lepsze i gorsze dni. Prawie całe życie pracowaliśmy razem, ale ustaliliśmy, że nie będziemy komentować swoich ról.