M jak miłość. Dominika Ostałowska prześladowana! Psychofanka rozpowiadała o jej chorobie i śmierci dziecka

2018-07-24 9:47

Dominika Ostałowska, czyli serialowa Marta z "M jak miłość" wróciła do traumatycznych wydarzeń z przeszłości. Kilka lat temu gwiazda "M jak miłość" padła ofiarą stalkerki, która w ciągu niecałego roku prawie zniszczyła jej życie. Prześladowana aktorka nie mogła liczyć ani na pomoc policji, ani na wsparcie sądu. Jak po latach ocenia ówczesną sytuację?

"M jak miłość" po wakacjach 2018 nowe odcinki od poniedziałku, 27.08.2018, o godz. 20.50 w TVP2

Kilka lat temu życie Dominiki Ostałowskiej zmieniło się w piekło. Jak to zwykle bywa, zaczęło się całkowicie niewinne. Po śmierci aktora "M jak miłość" Mariusza Sabiniewicza, do gwiazdy odezwała się tajemnicza kobieta. Nieznajoma twierdziła, że chce napisać książkę o jego życiu, bo Ostałowska i jej kolega z planu uratowali ją od depresji.

Ostałowska zgodziła się pomóc i zaczęła spotykać się z (jak się potem okazało) niezrównoważoną psychicznie stalkerką. W wywiadzie z 2013 roku udzielonego dla Wysokich Obcasów gwiazda opisała całą historię.

Kiedy już wielbicielka Dominiki Ostałowskiej zwabiła ją w swoje sidła zaczął się prawdziwy cyrk. Doszło do miłosnego wyznania nad grobem Sabiniewicza. Zostało ono odrzucone przez aktorkę. Niedługo później zaczęły pojawiać się pogłoski o tym, że artystka jest poważnie chora na białaczkę i pomieszkuje u prześladowczyni, która się nią opiekuje.

Mało tego wariatka zaczęła rozpowiadać ludziom, że synek Hubert Zduniak jest drugim dzieckiem, bo pierwsze zmarło w Londynie jako niemowlę.

Wszystko to i jeszcze więcej działo się za plecami Ostałowskiej przed ponad 12 miesięcy.

Najgorsze dla gwiazdy "M jak miłość" było to, że nikt nie był w stanie jej pomóc.


- W momencie, kiedy to się stało, było to o tyle kłopotliwe, że nasze państwo nie przewidywało sankcji wobec tego typu osób i zachowań. Problem polegał na tym, że funkcjonowałam z nią w świecie takim, w którym ona była panią, która napisała książkę, a ja aktorką. Gdyby nie przypadek, to bym o tym nie wiedziała. Było to o tyle niebezpieczne, że zaczęło to zahaczać o szersze kręgi. Panie z sekretariatów teatrów pisały do siebie maile, czy to prawda. Uznałam, że z punktu widzenia nie tylko mojego bezpieczeństwa, należy o tym powiedzieć głośniej. (...) - powiedziała niedawno Dominika Ostałowska w wywiadzie z Plejadą.

To jednak nie wszystko. W ostatniej rozmowie w Red Carpet TV został poruszony temat spotu reklamowego o stalkingu, w którym aktorka wzięła udział. Dlaczego zdecydowała się na taki krok i jak po latach patrzy na całą sytuację? Obejrzyj i posłuchaj:

Najnowsze