Hanka Mostowiak nie miała zginąć w kartonach? Na jaw wyszły nowe fakty
Śmierć Hanki Mostowiak w "M jak miłość" miała spowodować potok łez, który miał ogarnąć całą Polskę. Żona Marka Mostowiaka (Kacper Kuszewski) miała wypadek samochodowy, po którym znalazła się w szpitalu. Bohaterka nie umarła jednak w wyniku powypadkowych obrażeń, tylko tętniaka, który pękł w jej mózgu. To była wielka tragedia dla rodziny Mostowiaków i fanów serialu. I wszystko przeszłoby do historii jako wielka tragedia, gdyby nie słynne kartony...
Okazuje się, że w scenie wypadku Hanki w "M jak miłość" żadnych kartonów miało nie być! W wywiadzie, który udzieliły Małgorzata Kożuchowska i ówczesna scenarzystka serialu, Ilona Łepkowska, wyznały całą prawdę!
- Wymyślone było to w ten sposób, że Hanka jedzie samochodem, zauważa na drodze dziewczynkę z rowerkiem i żeby jej nie przejechać, robi gwałtowny manewr, ląduje w rowie, uderza głową o kierownicę, trafia do szpitala i tam okazuje się, że to uderzenie sprawiło, że pękł jej tętniak w mózgu. Uważałam, że ten pomysł jest ok - wyznała wywiadzie dla onet.pl Małgorzata Kożuchowska.
Gwiazda "M jak miłość" wyjaśniła, że słynne kartony miały być jedynie zabezpieczeniem w tej kaskaderskiej scenie. Kożuchowska była zapewniana przez produkcję, że widzowie mieli nigdy ich nie zobaczyć i do dnia emisji odcinka, była pewna tak właśnie będzie. Kiedy jednak serialowa Hanka obejrzała wypadek swojej bohaterki w telewizji musiała "złapać się za głowę"...
- Pamiętam, że od razu zapytałam, czy na pewno nie będzie ich widać na ekranie - zdradziła Onetowi Kożuchowska. - Reżyser powiedział, że oczywiste jest to, że nie – przecież jak aktor upada na materac w trakcie kręcenia sceny bójki, to potem w filmie czy serialu tego nie widać i leży po prostu na ziemi. A więc do momentu emisji tego odcinka byłam pewna, że nikt z widzów tych kartonów nie zobaczy
- To powinna być scena, podczas której cała Polska płacze. Mimo że byłam wtedy zła na Małgosię, to wiedziałam, że jej postać jest własnością widzów i musi zostać godnie pożegnana. We wzruszający, a nie absurdalny sposób – i to jeszcze gdzieś poza kadrem. W taki sposób zabija się bohatera serialu, jeśli wcielający się w niego aktor naprawdę umarł i nie ma możliwości, by nagrać coś innego. No, ale nikt mnie nie posłuchał. Zrobiono zupełnie inaczej niż radziłam. Ten odcinek, w którym Hanka miała zginąć, był długo zapowiadany przez TVP, postanowiłam go więc obejrzeć, mimo że od dawna nie śledziłam już "M jak miłość". Pamiętam, że gdy zobaczyłam, to, co zobaczyłam, powiedziałam do męża: "O k**wa! Ale skucha! Co oni zrobili?". Byłam w szoku - tak dosadnie scenarzystka "M jak miłość" Ilona Łepkowska skomentowała śmierć Hanki.