- W poniedziałek tysięczny odcinek "Barw szczęścia". Jest pani zdziwiona, że to już tyle?
- Bardzo! To chwila, w której uświadamiam sobie, jak szybko mija czas. Pracuję na planie "Barw szczęścia" już siódmy rok, a mam wrażenie, że niedawno zaczynaliśmy. Doskonale pamiętam pierwszy dzień zdjęciowy w Zalesiu Górnym, emocje i energię towarzyszącą każdemu projektowi, który się rozpoczyna. To wszystko wydaje się nieodległe, a tu proszę, tyle za nami.
Patrz: "Barwy szczęścia". Porwanie dziecka Igi i Piotra. Surogatka Renata zabiera im syna
- Z kim miała pani sceny pierwszego dnia zdjęciowego?
- Z moimi serialowymi rodzicami - Krzysztofem Kiersznowskim (Stefan - przyp. red.) i Agnieszką Pilaszewską (Jadwiga - przyp. red.), oraz wieloma innymi aktorami. Nagrywaliśmy sceny komunii jednego z dzieci Pyrków. To był piękny lipcowy dzień, świeciło słońce.
Tysięczny odcinek powstał w podobnych okolicznościach - też było słonecznie i znowu mogliśmy spotkać się w szerszym gronie, pobyć ze sobą, porozmawiać. A to niecodzienna sytuacja, bo wątków w serialu jest bardzo dużo i zazwyczaj kręcimy sceny z udziałem 2-3 aktorów. Tym razem zebraliśmy się w związku ze ślubem Marii (Iza Kuna - przyp. red.) i Marka (Marcin Perchuć - przyp. red.).
- Czy przez te siedem lat pracy na planie "Barw szczęścia" nie znudziła się pani Kasią Górką?
- Oprócz tego, że realizujemy zdjęcia w tych samych pomieszczeniach, w mojej pracy nie ma powtarzalności - ciągle dzieje się coś innego, inspirującego. Scenarzyści - poprzez sposób, w jaki tworzą losy mojej bohaterki - dostarczają mi wielu powodów do wzruszeń, radości czy smutku. Nie ma rutyny i nudy. Mimo upływu lat jeżdżę na plan z przyjemnością. Tym większą, im więcej dzieje się u Kasi. Gdy coś się u niej zmienia, wiem, że będę musiała poszukać w sobie nowych emocji. To stymuluje, rozwija i daje największą satysfakcję.
Przeczytaj: "Barwy szczęścia". Oświadczyny Huberta na ślubie Marii i Marka - zdjęcia
- Scenarzyści panią rozpieszczają - w życiu Kasi Górki panuje duże zamieszanie.
- Owszem, dużo się u niej dzieje, a każde wydarzenie wymaga wielu odcieni emocji. Wiele kosztowały mnie sceny śmierci serialowego Ksawerego (Sebastian Cybulski - przyp. red.). Były bardzo trudne i wymagające. Są też pozytywy, bo do takich na pewno trzeba zaliczyć narodziny dziecka Kasi.
Niedawno widzowie mieli okazję oglądać chrzest Ksawerego juniora. Wkrótce przekonamy się, czy moja bohaterka będzie sobie radzić jako samotna matka. Jak to w życiu bywa, pewnie pojawią się jakieś komplikacje. Niedługo zacznie wspierać ojca, którego przerosną perypetie sercowe, i rozpocznie działalność społeczną.
Gdy na własnej skórze przekona się, jak trudno poruszać się ulicami miasta matce z dzieckiem w wózku, zorganizuje akcję propagującą budowanie podjazdów. Zostanie także przewodniczącą wspólnoty mieszkaniowej osiedla Pod Sosnami. Zastąpi na tym stanowisku Jaworskiego (Jacek Kałucki - przyp. red.), który wcześniej zajdzie jej za skórę. Będzie się działo!
Chcesz wiedzieć więcej o serialu "Barwy szczęścia"? Polub nas na Facebooku!