- Wciąż jest pani taka zabiegana - albo na planie zdjęciowym, albo w drodze na plan. Nie jest pani czasem tym zmęczona?
- Nie, wręcz przeciwnie. Mogę o sobie powiedzieć, że jestem kobietą spełnioną zawodowo i bardzo mnie to cieszy. Tym bardziej że nie zabiegam o role, to reżyserzy o mnie pamiętają. Mam naprawdę wiele szczęścia, bo moje marzenia się spełniają.
Na przykład bardzo chciałam wcielić się w postać różniącą się znacznie od tych, które zwykle gram. I udało się. Niedawno dostałam rolę w spektaklu "Furie" w Teatrze Komedia.
Gram tam funkcjonariuszkę SB. Mam ogromną satysfakcję, kiedy widzę pełną salę i zadowolenie widzów. Niektórzy czekają nawet, żeby się ze mną przywitać i powiedzieć coś miłego. To wzrusza do łez.
- Lubią z panią rozmawiać również koledzy i koleżanki po fachu. Od wielu z nich słyszałam, że jest pani taką dobrą wróżką...
- To pewnie wynika stąd, że jestem otwarta i mam w sobie wiele optymizmu, a to przyciąga. Znajomi przychodzą do mnie, kiedy mają jakiś problem albo kiedy po prostu chcą się wygadać. Zawsze chętnie słucham i, jeśli chcą, to służę radą. W końcu jestem już w takim wieku, że mam spore doświadczenie, zarówno zawodowe jak i życiowe.
- Nie boi się pani nowych wyzwań w życiu zawodowym?
- Absolutnie nie. One mnie napędzają, dodają chęci do życia. Mam nadzieję, że jeszcze wiele nowych wyzwań pojawi się na mojej drodze.
- Nigdy się pani nie nudzi?
- A co to znaczy nudzić się? Oczywiście, że się nie nudzę, nie potrafię. Poza tym przecież nie samą pracą żyję. Mam dwoje ukochanych wnuków - Ewę i Szymka, dla których też muszę znaleźć wolną chwilę. Potrzebuję czasu na to, żeby pójść z nimi na spacer, na czytanie książek i na przytulanie.
- Rozpieszcza je pani?
- Czasami tak. Mówi się, że rodzice są od wychowywania dzieci, a dziadkowie od ich rozpieszczania. Rozpieszczam je więc, ale staram się nie robić tego zbyt natrętnie. Na szczęście moje wnuki mają bardzo rozsądnych rodziców. Nawet gdybym popełniała jakieś błędy wychowawcze, to szybko je skorygują.
- Znajduje pani jeszcze czas wyłącznie dla siebie? Chwile, w których nie trzeba pracować, zajmować się wnukami?
- Jasne. Właśnie za kilka dni wyjeżdżam do Buska, do sanatorium, żeby wymoczyć się w tych wszystkich uzdrawiających i odmładzających wodach. Mam nadzieję, że wrócę naładowana taką energią, że znowu będę w stanie góry przenosić. Werwa będzie mi potrzebna tym bardziej, że w tym roku obchodzę 55-lecie swojej pracy zawodowej. A taki jubileusz zobowiązuje do... jeszcze większej aktywności.
Teresa Lipowska
Absolwentka PWSFTviT w Łodzi. Aktorka zadebiutowała w 1950 roku w filmie "Pierwszy start". Widzowie zapamiętali ją przede wszystkim z ról w filmie "Rzeczpospolita Babska" oraz serialu "Noce i dnie". Od 2000 roku występuje w serialu "M jak miłość", w którym wciela się w postać Barbary Mostowiak.