"M jak miłość" odcinek 1787 - wtorek, 5.03.2024, o godz. 20.55 w TVP2
W 1787 odcinku "M jak miłość" gangster Robert nadal będzie urabiał Anię. Wykorzysta dobroć, ale też naiwność siostry Kamy, która uważa, że zaprzyjaźniła się z mężczyzną, a ich poznanie w parku to przypadek. Oczywiście tak nie jest, bo cwany Robert specjalnie zakręcił się przy siostrze Kamy, którą porwał i nastraszył. Tancerka ma traumę z powodu przebytego koszmaru. Cały skandal dotyczy Chodakowskiego, bo prowadzi dochodzenie przeciwko grupie przestępczej, której członkiem jest nie kto inny jak Robert.
Porwanie Kamy wywrze koszmarne skutki. Kobieta nie poradzi sobie z emocjami po traumatycznych przeżyciach. Marcin będzie pocieszał ukochaną, która bardzo źle zniesie myśl, że ktoś tak ją skrzywdził i pozostaje na wolności, bezkarny. Detektyw obieca dorwać winowajcę.
W tym samym czasie Ania pobiegnie na spotkanie z Robertem, ale spóźni się, więc nie pójdą na umówiony seans do kina. Gangster uda zatroskanego.
- Coś się stało? - zapyta niby przygaszony Robert w 1787 odcinku "M jak miłość".
- Moja siostra miała problemy - wyjaśni Ania. - (...) Kama była tancerką i przyczepił się do niej jakiś koleś, więc jej chłopak, w zasadzie jej przyjaciel, który jest detektywem chciał jej pomóc i stało się coś strasznego. Przepraszam cię, chyba nie powinnam o tym mówić - wydusi z siebie Ania, a Robert oczywiście zaproponuje wsparcie. Ania za nic nie wpadnie na to, że zwierza się winowajcy!
Największą bezczelnością gangstera będzie wizyta w domu Kamy w 1787 odcinku "M jak miłość". Robert tylko na to liczył, by spojrzeć w oczy kobiecie oraz Marcinowi, którzy oczywiście nie mają pojęcia, że to ta osoba ma na sumieniu krzywdę tancerki. Ania przedstawi siostrze i detektywowi nowego "przyjaciela", ale Chodakowski zachowa czujność.
- Poznajcie się, to jest Robert, Roberta poznałam właściwie przez przypadek, okazało się, że jest właścicielem siłowni i zaprosił mnie na rehabilitację - wyjaśni szybko siostra Kamy i przedstawi mężczyznę Kamie oraz Marcinowi.
Robert oczywiście zachowa się jak najbardziej uprzejmie się da. Kiedy jednak poda Marcinowi rękę, Chodakowski na chwilę dłużej przytrzyma jego spojrzenie. Jakby czuł, że coś jest nie w porządku. Sprytny detektyw chyba wyczuje fałsz i obłudę. Niestety nie zdemaskuje Roberta, bo przecież nie będzie miał żadnych dowodów na jego zło. Wydaje się jednak, że prędzej czy później, sprawa wyjdzie na jaw.