Aktor dzięki przedstawieniu w warszawskim Teatrze Ochoty ma okazję poznać świat kobiecych problemów nieco bliżej niż statystyczny mężczyzna.
- Zastrzeliłbym się, gdybym miał być kobietą. Kobiety, żeby wyjść do miasta, muszą tyle zrobić - podziwia cierpliwość pań popularny aktor w rozmowie z "Super Expressem".
Przeczytaj koniecznie: Robert Kudelski nie chce na siłę żony i dzieci
Muszą ułożyć fryzurę, wybrać strój, nałożyć makijaż.
- Ile to kosztuje czasu? - zastanawia się Robert.
Kudelski wie, co mówi, bo doświadczył tego na własnej skórze. W spektaklu przebiera się za kobietę!
- Do tej pory wystarczyło, bym przyszedł do teatru na 45 minut przed spektaklem i wszystko zdążyłem zrobić. Przebrać się, ucharakteryzować i wypić kawę. Grając w spektaklu "Guwernantki", muszę przyjść 2 godziny wcześniej - narzeka Kudelski.
Szczególnie że jego postać, oprócz szpilek, ma wszystkie atrybuty kobiecości.
- Gram 100-procentową kobietę, służącą Magdę, która prowadzi dom, dość dziwny, bo nic nie jest w nim stałego. Nie jest urodziwa, ale kocha się w panu - zdradza fabułę i dodaje: - Nie chodzę w szpilkach, ale pozostałe atrybuty są. Gram osobę dość dużych rozmiarów, więc mam duże piersi i pupę.